środa, 26 marca 2014

Robin Hood: Zmęczona życiem Eleanora

"(...)Poranek był chłodny i rześki, a Eleanora niczego bardziej nie pragnęła, niż wyrwać się z zamku. Henryk i Ryszard odeszli, a choć czas był dla niej łaskawszy niż dla innych ludzi, czuła się staro. Z każdym dniem coraz trudniej przychodziło jej pozbyć się nocnego chłodu ze starych kości. Z każdym dniem czuła się coraz bardziej odsunięta na margines wszystkiego, co działo się w murach Białej Wieży.
Przyszła tu, ponieważ las ją wzywał. Ponieważ spacery z sową i przypatrywanie się, jak wielki ptak bezszelestnie ślizga się w powietrzu, niemal nie poruszając skrzydłami, dawało jej znacznie więcej radości niż obserwowanie, jak jej syn rządzi Anglią.(...)"
(David B. Coe
na podstawie scenariusza Brian'a Helgeland'a
 i opowiadania
Brian'a Helgeland'a, Ethan'a Reiff'a i Cyrus'a Voris'a
do filmu Robin Hood (2010))
Zmęczona wiekiem,
w momencie, gdy powinna rozkwitać,
zmęczona wiekiem,
gdy powinna nowy dzień witać.
A wszystko przez jedną małą rzecz,
przez którą czasami życie jest w grupie,
i znów zostajemy sami.
W chwilach, gdy każdy swoim życiem się zajmuje,
nikt nie pamięta,
że ktoś jeszcze wokół też czuje,
i spędza wesoło z kimś czas,
choćby święta.
Niestety w tym wieku,
już zwykłe dziękuję to za mało,
bo w tym człowieku,
nic po tym w pamięci nie zostało.
I to nie aluzja do filmu,
który dziś na DVD puszczano,
Ale ogólna prawda,
którą miło, by było,
by zapamiętano.
Ciężko na skraju młodości,
żyć niczym na schyłkowi starości.
(marzec 2014, remeake 04.2008)

Obraz z Wikimedii (John, Eleanora i Ryszard I), a także plakat z filmu "Robin Hood"(2010)


Robin Hood: Tired age Eleanora

Tak, ten wiersz to dopasowanie. Widać to szczególnie po datach. Zmiany, które wprowadziłam, by dopasować wiersz do filmu, jak zwykle pozostawiam dla siebie. Pozwolę, jednak sobie zaznaczyć, że fragment "filmu, który dziś na DVD puszczano" jest dosłownym cytatem z kwietnia 2008. Jak widać i wtedy filmy potrafiły już inspirować :) Wiersz świetnie się udało wpasować w wątek, którym jest Eleonora Akwitańska (1122 - 1 kwietnia 1204) - żona  Henryka II Plantageneta (5 marca 1133-6 lipca 1189) i matka m.in. Ryszarda I Lwie Serce (8 września 1157-6 kwietnia 1199, król od 1189). Pozostawiona niestety samej sobie, gdy jej synowie już nie mogli być blisko niej. Tak, jak i my pozostajemy sami, gdy po zmianie swojego otoczenia nie jesteśmy w stanie utrzymać kontaktu z dawnymi znajomymi. Nawet, jeśli my mamy czas, a reszcie świata, jakby go zabrakło i trzeba go sobie jakoś przyjemnie uzupełnić. Nowym otoczeniem, przyrodą, nauką, "tym co przynosi nam szczęście", jak to powiedziała jedna z bohaterek już opisywanego jakiś czas temu "Wymarzonego luzera"(Geek Charming, 2011 ).

Jak mogłeś znalazłeś tego posta ?
  • Tired age Eleanora
  • Zmęczona wiekiem Eleanora
  • Robin Hood movie

14 komentarzy:

  1. Robina Hooda nie lubię, ale Twoje wiersze tak :D

    NN na http://e-watson.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko pozazdrościć talentu do pisanie wierszy:)

    P.S. Obserwuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej jak zwykle przemówiła do mnie puenta, acz mam też do niej pewne zastrzeżenie. Czy zamiast "schyłkowi" nie powinno "schyłku"? Chyba lepiej by to brzmiało;)

    Intrygująco też nawiązałaś do "Luzera..."- w życiu nie dopatrzyłabym się podobieństwa między tymi dwoma dziełami filmowymi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Luzera..." doszukiwałabym się jedynie w opisie nie w samym wierszu. Chodziło mi o porównanie szczęścia, i takie niedawno opisywałam stąd pamięć o nim postanowiłam wykorzystać. Co do formy, to też zmieniałam ten schyłek, ale pierwsza wersja miała "schyłkowi" i stwierdziłam, że skoro to tak stary wiersz, to zostawię ten kawałek. W końcu, nie każdy, jak pisze zawsze pisze idealnie. Literówka, czy zła odmiana może świadczyć o tym, że albo w okresie pisania go po raz pierwszy byłam niezdarna, albo pisałam go w pośpiechu, albo zdarzały mi się problemy z odmianą niektórych słów. Zazwyczaj dopasowując wiersz zmieniam w nim treści niż te inne. Jednakże cenna uwaga, że ta forma brzmi lepiej. Mimo to, pozostawiam go w tej formie. W końcu nawet najlepszym zdarzają się...

      Usuń
  4. W Twoich wierszach zawsze uwielbiam ich końcówki. Są takie piękne. W ogóle całość bardzo mi się podoba.
    u mnie nowa notka /// http://sam-barks.blog.pl/ zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się cały wiersz jest bardzo fajny i taki letki w czytaniu.Zapraszam NN http://m-wisniewski.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój wiersz wzbudził we mnie ogromną refleksję, dawno tak bardzo się sama w siebie nie zagłębiłam, piszesz niezwykle pięknie i tak empatycznie, człowiek czuje, że potrzebuje głębokiej refleksji by w pełni zrozumieć i docenić Twoje słowa...dziękuję za to :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo smutna jet ta historia Eleonory. Starość to w naszej kulturze ponury stan, myślę, że teraz jest nawet trudniejszy niż w średniowieczu w obliczu kultu młodości.

    Co do twojego komentarza u mnie, to przepraszam ale kompletnie go nie rozumiem. Nie wiem co miałaś na myśli. Gdybyś mogła wyjaśnij mi to jeszcze raz. Co do treści mojego bloga, opowiadanie jest fikcją, więc nie opisuję tam faktycznych zdarzeń z mojego życia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było odnośnie fragmentu treści, którą napisałaś. Nie wiem skąd pomysł, że to w Ciebie? Dziewczyna wspominała tam jedyną osobę, i do tego taką, której nic nie powiedziała. Po prostu skomentowałam ten fragment:)

      Usuń
  8. Jestem pełna podziwu twego cudownego wiersza :D
    NN na http://hungergames-fans.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Z każdego filmu czy utworu potrafisz nawiązać wspaniały wiersz dlatego uwielbiam twój blog :)
    U mnie http://muzycznomaniaa.blogspot.com/ nowa notatka

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że znowu nawiązałaś do Hooda ;)
    Wiersz bardzo mi się podoba, świetnie go dopasowałaś :]
    Starość to czas trochę smutny..wiadomo, człowiek jest jeszcze bliżej kresu życia...
    Czekam na kolejny wpis i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja szczerze powiedziawszy nie wiedząc do czego nawiązujesz, nie domysliłabym się, że do Robina. Ale to w tym momencie jest mało istotne, ważniejszy o wiele jest jego przekaz i ogólna treść. I muszę Ci powiedzieć, że po raz kolejny nie zawiodłaś mnie morałem. Ostatnie dwa wersy są ponadczasowe. I to własnie podoba mi się w Twojej twórczości. Że zawsze można znaleźć ten ukryty morał. Czasem na początku, czasem na końcu, czasem w środku, ale zawsze jest. Takie jakby podsumowanie tego, co chcesz przekazać. Duży plus za to;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, jak piszę z pod palca to nigdy nie wiem, co mi wyjdzie. Te wiersze, które są z bieżącą datą dość często np. potrafię napisać od tak otwierając panel bloga i słuchając danej muzyki, lub nawet już po słuchaniu jakiejś, a tylko pomyśle o czym dziś napiszemy. Czasem też, jak zaczynam pisać przychodzą kolejne wnioski, które potem pokazują, że miałam napisać o jednym, a k końcu coś mnie zniosło i powstało coś, być może podobnego, ale nie dokładnie to o czym myślałam zawsze na początku. Takie przypadki się zdarzają. Jednak dziękuję za aż tak dogłębny wgląd w moje wiersze. Czasem nawet metafor nie zamierzam robić, a Wy ktoś je widzi. W tym sztuka twórczości, że każdy widząc twór odbiera go po swojemu. Tak mi się przynajmniej wydaje:)

      Usuń