Było dwóch chłopców,
jeden starszy, a drugi młodszy - grubasek,
Były dwie dziewczyny, jedna zadziorna, a druga młodsza,
taka sama, częściej od starszej niż czasem.
Kto się czubi, ten się lubi,
jeśli po drodze (tego) szczęścia nie zgubi.
Starsi do siebie lgnęli,
mimo, że drażnili się wzajemnie,
Ona przez własną głupotę,
bo z nie tych sfer była,
On przez zabawę z tego co robiła,
bo pośmiać się z kogoś było mu przyjemnie.
Młodsza za to dziewczyna,
grubaska ośmieszała,
sytuacja odwrotna po latach
swoje miejsce miała.
Starsi się związali,
przez co mężczyzna wszedł w konflikt z rodziną,
drugi brat, gdzieś przepadł,
tak jeden obrót wydarzeń na akcję filmu wpłyną(ł).
I nagle mija dość długi czas,
Piękny dom niczym willa może,
w nim mieszkająca para
i dorosła już dziewczyna druga.
Pytanie czy po latach
zjednoczyć się czas pomoże?
Otóż na uczelni, już nie młodszej,
lecz przypominam - dorosłej panny,
pojawia się mężczyzna,
co na nią uwagi nie zwraca,
szczupły, przystojny,
ona oczy na niego przewraca,
W dalszym czasie jedno drugiemu dokazuje,
a po spotkaniu w jej domu z...
wyżej wymienioną parą,
że to zagubiony brat się okazuje.
I tak łączą się pokolenia,
a powrót do domu zdaje się bliski.
przyszedł czas by i młodszy mężczyzna,
odkrył na kim mu tak naprawdę zależy,
czas w równej skali wszystko wymierzy(ł).
Tak się składa, że ojciec ma urodziny,
więc dobra okazja na jednoczenie rodziny.
Najpierw taniec żony,
który taniec męża wywołuje;
potem taniec dorosłej dziewczyny,
która już nie kryje niechęci do chłopca,
lecz o uczuciu wprost przeciwnym mu przyśpiewuje.
Na co mężczyzna rusza z odwetem,
do tańca również się rwąc skwapliwie,
a pod koniec historii,
łączą się wszystkie pokręcone ścieżki,
a wszyscy żyją (z pointa'ą) długo i szczęśliwie.
(styczeń 2012)