Żółty płomyk, świeca,
ołtarz przy którym modlą się niewiasty,
W kraju, gdzie są tak zwane kasty.
Wśród nich widać jedną,
co wysłała syna na nauki do miasta wielkiego,
lecz po latach oczekiwała,
że zjawi się dnia każdego.
Płomyk świecy znów rozświetla
ciemność tęsknoty swoim blaskiem,
później niewiasta go gasi
podmuchem z własnych ust,
niczym ognisko, które przysypuje się piaskiem.
Żółty płomyk, świeca,
opiekunki domowego ogniska,
na niebie pojawia sie helikopter,
jedna z niewiast jakże przyjezdnemu bliska.
Pieśni i modły przy ołtarzu
zakłócają hałas,
lecz matka przeczuwa powrót syna,
wstaje od ołtarza, zdmuchuje świecę,
po latach spotyka się rodzina.
Płomyk świecy znów rozświetla ciemność,
tym razem szczęścia blaskiem,
Aż do poranka, gdy słońce
wstanie z pierwszym brzaskiem.
(styczeń 2012)
Mamy wychowują Nas, jak umieją najlepiej i jak zostały do tego nauczone. Często wielu z Nas zauważa to dopiero, kiedy samemu jest się rodzicem. W
"Czasem słońce, czasem deszcz" matka oczekuje powrotu syna i pali świeczkę.
Płomień świecy to symbol przemijania, ale i nadziei.
Kiedyś jedna znajoma, kiedy opiekowałam się jej dziećmi będąc jeszcze na
studiach stwierdziła; że mam zmysł przed macierzyński. Twierdziła, że
co by się dzieciom nie działo; to je ochronię. Nie życzę nikomu tego
sprawdzać i aby mnie sprawdzanie tego ominęło z daleka. Jednak jej słowa
dały mi do myślenia, bo właśnie; jak
matki często opowiadają, jak to
nie mogą spać, bo syn lub córka z imprezy nie wraca. Mi, jeśli chodzi o
niektóre osoby najbliższe i krewnych zdarzało się nie nie móc spać. Ale
wręcz budzić się w nocy na te ok 5 min. przed powrotem kogoś lub przed
przyjściem sms. Taki niby
zmysł, jak pies warowny. Czeka na właściciela,
ale w momencie; gdy ktoś jest z nim to często Nam opowiada. On już
wyczuwał, że wychodzisz z pracy/szkoły lub że wchodzisz do bloku/domu.
Wiedział, że wracasz...