środa, 26 listopada 2014

Inspiracja muzyką End of My Journey - John Dreamer

Bo, gdy Cię widzę to serce zaczyna szeptać do uszu,
bo, gdy Cię widzę szept narasta do pieśni,
uśmiech pojawi się na twarzy, bez chwili animuszu,
uśmiech zaczyna przepełniać serce radością.
A potem radość szuka drobiazgów w każdym spojrzeniu,
a potem radość oczekuje, że rozjaśni się coś w cieniu,
postawi solidnie krok, krok bez cofnięcia,
postawi solidnie krok, siły, czy zawzięcia.
Trwałość, bez kruchych kawałków szkła,
jak diament, co zachwyca swym blaskiem nieubłaganie,
Trwałość, słońce, na pewno nie mgła,
jak diament, co zachwyca odbijając promienienie,
niechaj stworzenia nowych dróg cud się tutaj stanie,
jeszcze krok, jeszcze krok, poruszyłeś tą ziemie.
Bo w każdej glebie po długim ugorze,
można spróbować zasiać ziarno,
jeśli dorastać się mu trochę pomoże,
i wzrośnie, i da krok do przodu, krok za krokiem,
by nawet, jeśli będzie gwarno,
mieć siłę wydostać się, oczarować serca urokiem.
Trwałość, siła, wdech w pierś, do przodu idź,
jeszcze chwila, jeszcze moment, lepiej musi być.
Uśmiech zaczyna się na twarzy,
przechodzi radość w całe ciało,
muzyka łączy kreacją pejzaży,
jakby jej pędzel się nagle dało.
Radość szuka drobiazgów, szuka drogi do wolności,
radość widzi ją, widzi skrawek płaszcza miłości.
Bo miłość to wiara, to zaufanie do drugiego człowieka,
otwórz serce, krok za krokiem idź, wszędzie ona czeka.
By zakończyć podróż każdego wędrowca,
wśród rodziny, lub, jako wierna owca,
By zakończyć podróż w taki sposób, o jakim człowiek marzy,
wśród samotności, związku z drugim człowiekiem, lub ołtarzy.
Bo miłość to wiara,  bo miłość to zaufanie,
końcówka drogi, dla każdego HAPPY END nastanie.
(listopad 2014)





Po tym, jak mieliśmy dwa różne tematy wręcz dwóch różnych światów trafiłam przypadkowo do piosenki, a raczej melodii inspirującej równie ciekawie. Otóż wiersz pisany według muzyki End of My Journey w wykonaniu John Dreamer poszedł w kierunku miłości, wiary, zaufania. Poszukiwania zaś skąd ta muzyka pochodzi ukończyła informacja, że jest ona z gry. Gry, której bohaterem jest postać niby działająca ku prawdzie, a jednak rozwiązująca poprzez swoje osiągnięcia dawne problemy. Czasem posuwając się do rzeczy, których ten osobnik robić nie powinien. Jak, więc się okazuje dwie sprzeczności. Muzyka, którą inspiruje ku prawdzie, a jednocześnie towarzyszy tak mało prawdziwym zachowaniom. Z drugiej strony miłością chłopców stają się czasem nie tylko samochody, gry i inne. Zaufaniem, które pokładają w aucie trzymając ręce na kierownicy, wiara w wygraną, podczas kolejnej rozgrywki. Nie tylko tej komputerowej, ale chociażby podczas meczu ulubionej drużyny piłkarskiej, To może, jednak oznaczać, że jednak muzykę i wiersz coś łączy, nie tylko dzieli. Tak, jak barwy na obrazku. Czerwień - kobiecość i ciemny błękit - mężczyzna.
Gra, z której pochodzi muzyka End of My Journey to Mass Effect 3 stworzona na wszystkie docelowe platformy – PC, Xbox 360 oraz PlayStation 3. Wspomniana postać to Mordin Solus, który jest przedstawicielem razy Salarianie, a pełni rolę naukowca. Jak udało mi się wynaleźć wśród pozostałych informacji Mordin Solus pojawia się w Mass Effect: Foundation, a także wersji Mass Effect 2.
Połączenie obu kwestii to przede wszystkim m.in. inspiracja filmikiem z YpuTube Damon and Elena From Hate To Love, gdzie muzyka John Dreamer leci w tle.

1 komentarz:

  1. Świetna inspiracja. Zapraszam na nowy post http://magdalenatul.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń