piątek, 20 grudnia 2013

The Snow Queen (Królowa Śniegu)

I tak chodziła mi opowieść o chłopcu i szkle w oku po głowie,
chodziła i chodziła, choć chciałam o "Pięknej i Bestii" w słowie,
jednym, a może słowach kilku krótko Wam opowiedzieć,
lecz dzisiaj nad gazetą właśnie z nim przyszło mi siedzieć.
I tak był sobie balkon i lustro było,
siedziało na nim rodzeństwa dwoje,
co raz to w zgodzie, raz to i nie, żyło.
I tak lustro pękło z pewnych nieostrożności,
a że było z lodu, więc w postaci kropel,
wpadło do oka bratu małej Gerdy, jak ości,
co czasem przy rybie się jedzącym trafiają.
Zabolało chwilę, gdyż już to w postaci wody,
ale na drodze rodzeństwa postawiło przeszkody.
I tak po krótkim czasie brata już nie było,
bo porwały go sanie i to, co szybko woziło,
Królową Śniegu, co w pałacu z lodu mieszkała,
i co chłopca na układanie nieznanego hasła zmuszała.
Gerda zaś mając w sobie siłę wewnętrzną,
wiele przygód po drodze przeżywając,
dociera w końcu do brata w krainie lodu,
gdzie układa litery nic innego nie mając,
do zrobienia w pałacu,
na zimnym jego placu.
A, że za ułożenie hasła ma być wolności nagroda,
to ich nie ułożyć byłaby też równie wielka szkoda.
Jednak dopiero, gdy Gerda do Kaja dociera,
wtedy kawałki lodu z których litery były,
składają się w piękne proste, a ważne hasło,
słowo "Kocham", którym głęboko żyły.
(grudzień 2013)

The Snow Queen

Królowa śniegu (Snezhnaya koroleva, 1957) i Królowa Śniegu (Snezhnaya koroleva, 2012), jak widać mają nie angielskie pierwotne tytuły. Królowa śniegu z 2013 roku okazuje się posiadać tytuł oryginalny postaci The Snow Queen. Patrząc na muzykę, którą podobno zajął się sam Alan Menken, można się tylko spodziewać, że będzie to kolejna produkcja Walt'a Disney'a. Za dużo wiadomości po polsku na szybko nie znalazła, więc o filmie tylko tyle. Za to wiem jedno, opowieść krąży po świecie od czasów życia jej autora - Hans Christian Andersen (1805-1875) – czyli znanego na chyba na całym świecie duńskiego pisarza i poety. Szczególnie, jeśli chodzi o baśnie.

czwartek, 19 grudnia 2013

Cud na 34. ulicy - Wiersz filmowy

Dziewczynka znana z innego filmu, jako Matylda,
a tu w roli takiej, co ma wielkie świąteczne życzenie,
chce mieć oboje rodziców, czeka na jego spełnienie.
Lecz skoro podobno Mikołaja nie ma, to jak ma uwierzyć we święta,
i nagle pewien starszy Pan się pojawia, w którego rękach siła zaklęta.
Zjawia się to tu to tam, zjawia się przy pewnej kobiecie,
która szczególnie nie wierzy, że na świecie jest dziecię,
które Mikołajem jest zwane, i dorosłe za razem,
rozdaje prezenty, sam, nie pod żadnym rozkazem.
Biała broda i okulary ciemne,
lub szare, jak kto zwał;
i używał nazwy tu odmienne.
Czerwone spodnie i płaszcz,
a także czapka z pomponem,
i gdy nikt go już nie widzi,
rusza saniami z... zapłonem;
W postaci reniferów, co dar magiczny mają,
a podczas drogi,
dźwiękiem dzwonków na szyjach zachwycają.
(grudzień 2013)
Kadr z filmu Cud na 34. ulicy (Miracle on 34th Street, 1994)

Miracle on 34th Street

Znana mała aktorka Mara Wilson w roli dziewczynki o imieniu Susan Walker. Film Cud na 34. ulicy (Miracle on 34th Street, 1994) to opowieść, która pomaga uwierzyć w święta. W święta, a także moc jaką ze sobą niosą. Scenariusz: George Seaton, John Hughes. Piękna, mimo, że już dość stara propozycja na świąteczny wieczorny seans z bliskimi.

Jak mogłeś znalazłeś tego posta ?

  • Pan jest Mikołajem

środa, 18 grudnia 2013

Kevin sam w domu 2: Zagubiony w Nowym Jorku

Z ust mi wyjęła jedna czytelniczka,
historię, która miała być następna,
chłopiec, bez którego się mówi,
że jakiekolwiek święta, to nie święta.
A wśród kilku części znalazła się taka,
gdzie na lotnisku w torby zaglądając,
gubi się chłopiec, niczym biały zając,
co w "Alicji z krainy czarów" się zjawia,
i tak szereg wątków pod rząd się ustawia.
Leci samolotem w inną stronę niż rodzina,
zamieszkuje w hotelu z gwiazdkami,
ratuje sklep przed znanymi zbirami,
taki mały, uroczy chłopiec, że aż to kpina.
Gdyż sam sobie z nimi jakoś radzi,
a niejeden pewnie, by (o pomoc) zawadził.
Poznaje też Panią z gołębiami,
która ma dobre serce, lecz wielu ją rani,
bo nie jest taka, jak inni,
bo prowadzi zupełnie inne swoje życie;
Więc piękny element na koniec filmu,
że dostaje od chłopca prezent,
drobny upominek, być może na całe życie.
I oczywiście na koniec wiersza trzeba wspomnieć,
że najważniejszą rolę w całej opowieści pełni...
choinka,
Wątpię, by ktoś nie oglądał,
ale jeśli komuś się zdarzyło, to film uzupełni,
na pewno tego krótkiego wiersza treść,
by widz miał, co z niego jeszcze zjeść.
(grudzień 2013)

Kadr z filmu Kevin sam w Nowym Jorku (Home Alone 2: Lost in New York, 1992)
 

Home Alone 2: Lost in New York

"Święta bez Kevina? Żartujesz." "Kevina puszczają, a dopiero listopad". Ile razy słyszało się takie teksty? Kevin sam w Nowym Jorku (Home Alone 2: Lost in New York, 1992) ujęła mnie jakoś bardziej niż pierwsza część. Mimo, że to pierwsze części zazwyczaj niosą prym, a następne często są gorsze.

Macaulay Culkin wcielający się w chłopca, którym jest Kevin McCallister odgrywa bardzo ciekawą rolę. Rolę, która samemu aktorowi przynosi potem kolejne role. Muzyka to John Williams, czyli ten sam człowiek, który tworzył komponował ją do "Gwiezdnych Wojen" (Star Wars), czy "Harry'ego Potter'a". Scenariusz, jak i postacie powstały na podstawie tego, co wymyślił John Hughes.

Zobacz też inne wiersze filmowe:

Modelka i Niewidomy w Gotowych na Wszystko (wzruszająca część historii związku Gaby i Carlosa)
Życie, jak dom: Miłość konstruktywna (o przemijającym zawodzie i realizacji innego celu życia)

***

~@CzarnyKapturek, wiem, że nie wychodzi on przez to za ambitnie, ale tak. Gdy sama to zauważyłam i przeczytałam drugi raz stwierdziłam, że po raz, bo jest pisany z ręki więc pozostaje bez unowocześnień. Dwa, nadaje przez to trochę "kpiarstwa", bo, że święta są bez Kevina to swego rodzaju nie tylko tradycja, ale i paradoks. Trzy, filmy niektóre się połyka już, nie ogląda. Cztery mamy święta. Zaraz będzie stół, który będzie się uginał pod 12 daniami:)
~Danielciax, tak niektórym miał się prawo znudzić. Tak, jak i powtórki wszystkiego w przerwie między kolejnym sezonem. Bo potrafi i tak być. Jednak na początku mamy dosyć, a potem albo w ogóle nie oglądamy. Albo rozkładamy ręce, bo nie nic innego i zajrzymy choć na trochę, jeśli nie na całość.
~galeria bloga sam-barks, :) i za Alicję, i za II część  Kevin'a

~Alex, filmy nie muszą być horrorami, a czasem nas odrażają. Kevin miał być w kolejce, ponieważ pisze odpowiedzi na Wasze komentarze dziś (19.12.2013), jak widać już się zjawił.
~RosAlice, pomysłowe. Dzięki:)
~Marysia Połeć, dzięki za nominację do Liebster Award. W najbliższym czasie odpowiem. Jak mówiłam wiersze dedykowane dla Ciebie na pewno się zjawią, i myślę, że dość wkrótce. Bo ta muzyka "Desperate..." naprawdę mnie ujęła:)
~galeria bloga sam-barks, "To właśnie miłość" to też dobra historia. Niestety to drugie nie potrafie jeszcze odpowiedzieć.

~@CzarnyKapturek, nie czytałam Kareniny, oglądałam jedynie obie wersje. I z Sophie Marceau, i z Keirą Knihtley. Jedyny typowy większy romans, sam w sobie, który wpadł mi do ręki i można go nazwać samym w sobie romansem. Bez walki na szable, bez wampirów to "Scarlett". Ale być może kiedyś samą Annę przeczytam.
~Jagoda, nie słyszałam, na liście do przesłuchania, dzięki za info.
~Alex, na Mikołaja spadł śnieg, może, więc dostaniemy takowy pod choinkę:D Kto zna prawidłową prognozę na święta??