czwartek, 20 sierpnia 2015

Eks mojego życia: Nie budźcie serca dziewczyny

Nie budźcie serca dziewczyny,
póki pragną Was,
życie przecież do Was należy,
mimo, że mija czas.
Nie budźcie serca dziewczyny,
bo, jak żelazo gorące,
ze zbudzonych uczuć prosto,
wyrzeźbić każde słońce.
Nie budźcie serca dziewczyny,


bo ona, jako kobieta też mami,
jeśli nie zadbacie o nią,
w końcu pozostaniecie tu sami.
A pragnienia mimo, że wzbiły się po gór szczyty,
będzie trzeba skryć w wór wolnej przestrzeni sowity.
Nie budźcie serca dziewczyny,
dopóki pragną Was,
niektóre chcą Was na wieki,
nie na krótki czas.

(sierpień 2015)

Ostatnio tak mi przyszło do głowy słowa "Nie budźcie serca dziewczyny". I nagle skojarzyłam to z piosenką. Śpiewała ją na przykład jedna z gwiazd Disco Polo o pseudonimie Shazza (jak się przełączało lata temu z programu na program to pewnie ktoś też trafił i to widział; czy słyszał).

Wszystko było by pięknie może i proste, tylko, jak się okazuje słowa piosenki brzmią inaczej... 

"Nie żałujcie serca dziewczyny

- piosenka była wykonywana znacznie wcześniej przez Annę Jantar.


Wersja piosenki Shazzy zdobyła natomiast w 1996 roku główną nagrodę na zorganizowanym właśnie wtedy festiwalu w Kołobrzegu. Konkurs dotyczył Piosenki Żołnierskiej. Więc, tak powstał wiersz.

Przy okazji, jak  przystało na Versemovie propozycja filmu na dziś to włoski "Eks mojego życia" (2014, L'ex de ma vie), a w rolach głównych Kim Rossi Stuart (jako Nino) i Géraldine Nakache (jako    Ariane). Go mogliście zobaczyć, jako Romualda w "Fantaghiro"; ją, jako jedną z bohaterek "Na tropie Martupilami". 

Film opowiada o tym, by nie budzić serca kobiety, która już zaczęła rezygnować z uczucia, które kiedyś żywiła do swojego męża. Jak się okazuje sprawa rozwodowa toczy się zupełnie inaczej niż to przewidziano. 

Podróż okazuje się wspaniałą terapią małżeńską!


Z drugiej strony "Nie budźcie serca dziewczyny" to też bardzo dobre spostrzeżenie
. Kobiety, które czują swoją kobiecość; bo zostaną obdarzone komplementami i uczuciem budzą w sobie głodne lwice. Takie kobiety, które najchętniej pożarły by mężczyznę i zakuły na smyczy zanim ten się obejrzy; że niekoniecznie wybranka mu się podoba. Mamiony niczym przez syrenę mężczyzna odkrywa, że kobieta nie jest wybranką, jakiej pragnął.

Czas robi swoje i jeśli poza ciałem nie zbudował z kobietą duchowej relacji lub ona nie wybudowała jej z nim pryska czar.

Dostarczanie przez kobietę pięknych widoków i wspólnego odczuwania przyjemności nagle staje się mało satysfakcjonującym.

Tym samym nie tylko kobiety mogą się przejechać, jeśli chcą się zbliżyć do mężczyzny za szybko. Sami mężczyźni też potrafią być ofiarami. 

Dlatego warto postawić na sakramentalne związki!

Wtedy jedno i drugie ma czas na zmianę zdania. Oboje mają czas na poprawę relacji, jak w filmie. Uczucie się odradza, a oni czują kamień z serca. Oboje przecież chcieli być razem, tylko nie porozmawiali; o pewnych zdarzeniach w ich związku i tak wyszło... Dobrze, że skończyło się HAPPY ENDEM :)

Dodatkowy atut sakramentu małżeńskiego? 

Wielu pasjonuje się serialem Gra o Tron, wiele kobiet chciało by takiego faceta z 50 Twarzy Greya (czytaj tu). Miłość opiera się o szacunek, a gdy się coś trudniej zdobywa to ma dla Nas większe znaczenie. W 50 Twarzach Greya jest tylko o np. przepasce na oczy i biczu, bo niby to budzi rozkosz. Niby kobiety niektóre lubią klapsa. A jeden z odcinków Gry o Tron pokazuje, jak klaps może zamienić się w zbrodnię; jeśli mężczyzna nie ma hamulców. Może, więc warto dwa razy się zastanowić i jednak zdecydować się na poznanie, czystość, a potem ślub :)

Podobny temat ?


Powiązane tematy:

  • Anna Jantar (lub Annę Jantar)
  • Nie budźcie serca dziewczyny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz