przeglądając newsy i wiadomości,
trafia się czasem na niezwykle...
smutne,
po których nawet żal w sercu gości,
nawe, gdy nieznając chciałoby się
buntne,
wystawić osądy, lub te zdrowe,
nadając życiu treści kolorowe.
W przypadku Braunek wielce poruszała,
podobno trzy razy zamężna,
a przecież Oleńkę Billewiczównę grała,
która "ran twoich niegodnam całować"
w "Potopie" do Andrzeja cicho wołała.
Lecz życie, to nie film,
ma swoje inne ścieżki,
nie jest przyczyną;
jak z kolejnego filmu z jej udziałem,
tzw. "Diabła" koleszki.
Gdyż to otoczenie zmienia nas, nasze
sumienia, kwestie... postępowania,
u artystów jest to też natura,
natura skłonna do roli kreowania.
I tak znajdujemy kolejno "Polowanie na muchy",
w których Irenę grała;
czy na przykład dość obiecujące tytuły,
jakoż "Lalkę" czytała;
bądź musiała do niej zajrzeć,
każda osoba do niej w szkole,
o Braunek można było spotkać, gdy snuły (się)
odcinki serialowej "Lalki" po ekranie.
Kolejno, gdy tak już spojrzeć,
widzi się jednowątkowe role.
Gdyż to ona w "Domu nad rozlewiskiem",
Barbarę Jabłonowską,
czyli w matkę Małgorzaty się wcielała;
jak i w kontynuacji "Nad rozlewiskiem",
czy "Życie nad rozlewiskiem" też grała.
To role, z których najwięcej ludzi
może ją najpewniej zachowywać w pamięci,
ilu w sercu ją zachowa, ilu chwilę trzyma,
nie ważne, pozostanie na pewno w tych
najważniejszych; te, które stanowi rodzina.
(wrzesień 2014)
Małgorzata Braunek (30 stycznia 1947, Szamotuły (Polska) - 23 czerwca 2014) pogodna na zdjęciach, które widzę gdziekolwiek praktycznie napotkam. Odeszła w tym roku zostawiając wielu widzów sezonowego serialu, jak i bliskich. Nie znając serialu "Nad rozlewiskiem" poza tym, że czasem słuchałam, co w nim leci, jak oglądał ktoś w domu miałam nie lada zadanie. Opisać kogoś, kogo pamiętam na pewno z tej jednej jedynej roli - długowłosej blond Oleńki z "Potopu". Filmu w kilku częściach, na podstawie trylogii książek Henryka Sienkiewicza. Mam nadzieję, że całość wyszła pozytywnie.
Kobieta o przepięknej duszy... żal, że tak wspaniałe osoby zbyt szybko odchodzą...
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam czas żeby tutaj zajrzeć :)
OdpowiedzUsuńNiestety, Edwarda nigdzie nie ma :D Ale do głowy mi nie przyszło to powiązanie.
Małgorzatę Braunek kojarzę tylko z "Nad rozlewiskiem". Wydawała mi się bardzo pogodna i spokojna.
Wiersz bardzo mi się podoba, jestem pewna, że oddał to co miał oddać.
Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis :]
Akurat Małgorzatę Braunek znam. Obejrzałem nawet kilka odcinków Domu nad rozlewiskiem. Całkiem pogodna kobieta z niej była i dobrze wcielała się w rolę serialową. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że odeszła, bo była bardzo dobrą aktorką, ale i za pewno świetną osobą. Bardzo ładny wiersz, szkoda że osoba, która jest głównym tematem wiersza nigdy go nie przeczyta...
http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com
świetny wiersz :) Pani Braunek była wspaniałą kobietą :)
OdpowiedzUsuńNN na e-watson.bloog.pl
Nie badałam natury wyznania M. Braunek, ale na wielu zdjęciach szukając zdjęcia po funpage widziałam coś, co świadczyło, jakby miała jakieś powiązania z religią buddystyczną. Albo choć z medytacją, tj. joga. Nie wiem na ile dobrze czytam pojedyncze zdjęcia. I nie wpatrywałam się w co wierzą ludzie tego wyznania. Jeśli, jadnak istnieje dla niego niebo. To może choć stamtąd na ten wiersz patrzy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł z umieszczeniem jej kariery w wierszu
OdpowiedzUsuńu mnie nowa notka /// http://sam-barks.blog.pl/ zapraszam!