jak kicające po lesie zające;
tak barwne są motyle.
Jedne są białe, inne brązowe;
lecz najpiękniejsze są kolorowe.
Te co w bajkach się pojawiają
i uroku im dodają.
Te co na łące mieszkają
i pyłek z kwiatów zjadają.
Te co dopiero się wylęgają
i te co długo po niebie latają.
Te w kropki i kropeczki,
te w paski i paseczki.
Żółte i zielone,
błękitne i czerwone.
(2003/2004 ?)
Kadr z filmu Le peuple de l'herbe (Mikrokosmos, 1996)
Le peuple de l'herbe: Butterflies
Wiersz, który daty nie posiada, jak poprzedni o przyrodzie. Znalazłam w pobliżu niego inny wiersz z datą 2003, stąd możliwe, że powstał mniej więcej w tym samym czasie albo później. Tytuł motyle nadałam mu jeszcze w zeszycie, z którego go przepisywałam. Wiersz skojarzył mi się Mikrokosmos (Microcosmos: Le peuple de l'herbe, 1996) i mimo, że niedawno było dopasowanie również do tego filmu, postanowiłam je zrobić jeszcze raz.
W dodatku, jak od ostatniego postu o przyrodzie słońca przy dużo nie było. Dziś też zaczyna o tej porze, jakby się przedzierać i pewnie w dzień przygrzeje mocniej. A motyle? No cóż... niedługo je zobaczymy, krok po kroku zbliża się przecież wiosna...