Czy znajomość produktu i jego pochodzenia się przydaje ?

Wilk z Wall Street: Postaw na sprzedaż!

(post uzupełniający)

Czy znajomość produktu i jego pochodzenia się przydaje ?


Wiedza w niewiedzy ma swoje atuty, jak i wady, Nie wiedząc wszystkiego o produkcie można wprowadzić Klienta w błąd, a wymyślając odpowiedzi czasem można sytuację jeszcze bardziej pogorszyć. Jeśli komuś nie zależy na Kliencie, a jedynie na zysku to nie będzie sprzedawcy obchodzić, co się dalej z nim stanie. Lecz, czy sprzedawca chciałby by kiedyś postąpiono tak samo z nim ? Niejednokrotnie życie pokazuje, że takie historie też potrafią mieć miejsce.

Ponadto, jeśli szkoleniowcy przedstawią Wam wady produktu to tym trudniej będzie Wam ten produkt zachwalać. Mówienie samych zalet o produkcie mija się jednak z celem, gdy nie zostanie wyznaczona... grupa docelowa. Czasami wg szkoleniowców wyjaśnienie na poziomie to dla kobiet, to dla mężczyzn to za mało. Czasami trafimy na kobiety mające zupełnie inne upodobania na przykład w sukienkach niż inne. To samo tyczy się mężczyzn. Mogą lubić auta, nie lubić aut lub kochać tylko jedną wybraną markę. Co wtedy ? Sprzedający traci czas, a sprzedaż i tak ulegnie zwrotowi - bez sensu.




Dlaczego dopisano też pochodzenie? Pochodzenie produktu może też mieć wartość dla sprzedającego, być może jest to skryty ekolog (z całym szacunkiem do ekologów, po prostu przykład płci, religijny lub inny też by mógł być, ale ten mi przyszedł pierwszy do głowy) potrafiący sprzedawać wszystko poza futrem z norek. Niejedna osoba z racji utrzymania pracy będzie trzymała swoje wewnętrzne przekonania w ukryciu. Do czego to prowadzi ? Do obniżenia progu sprzedaży, pomijając pozostałe bardziej bolesne skutki za tym procesem idące. Ponadto pomijając też fakt, że za niskie płace z nadgodzinami muszą pracować czasami matki z dziećmi. Matki lub ojcowie z dziećmi, starsi ludzie naście lat w górę od wielu emerytalnego, czy inni. Ludzie w różnych przypadkach, raz trafiających na dobrych szefów, raz... Dzieci coraz częściej nie znające tak bardzo swoich rodziców.

Z jednej strony idących za karierą, a z drugiej starających się zdobyć pieniądze na życie. A, że w w tej branży duże branie, jak i przesiew to próbują. Co mają zrobić? Corpo-dzieci, nie tak nazywają je nawet w filmowym Małym księciu (2015). Czy naprawdę niektórzy zrozumieją, gdzie jest granica w momencie oświecenia niczym Niania w Nowym Jorku (2007), czy zbyt późnym - Twój na zawsze (2010)? Zastanówmy się czasem nad tym, gdzie prowadzą nasze ścieżki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz