sobota, 26 sierpnia 2023

U niej w domu (Dans la maison 2012), czyli nie ucz dziecka za wcześnie! Tego, na co przyjdzie czas!

"The sun was setting, and its rays were
gently caressing her legs and neck.
Esther, Esther ...
The woman who was awfully bored,
fell asleep on the couch.
I watched her sleep,
listening to her breathing,
and again felt how
strongly I'm drawn to her"

(Dans la maison, 2012, Kino Świat)

(Scenariusz: François Ozon

Na podstawie: Juan Mayorga, El chico de la última filaNapisy en: opensubtitles.org)

Jasny przestronny pokój,
otulony unoszącą się w powietrzu wonią,
wonią delikatną, gdyż ich właścicielka
spoczywa na wyłożonej delikatnym obiciem
położonej po środku pomieszczenia kanapie.
Na twarzy radosny spokój,
pojedyncze włosy od jej ciała nie stronią,
lecz przylega do niej ich garść niewielka,
a oddech współgra najpewniej z serca biciem,
jest chłodno, stąd pot z jej skroni nie kapie.
Za to widać,
że na nogach wystających spod jej letniej sukienki,
pojawia się, gęsia skórka,
wyłaniają się na skórze pagórki, jak w rytm piosenki.
Ma lekko rozchylone usta, coś jej się śni,
ach, ma Esther, powiedz o czym śnisz,
zdradź ten sekret, tylko mi, tak, tylko mi.
Czarne długie rzęsy lekko jej drgają,
to unoszą się, to znów powoli opadają,
Ach Esther, moja Esther, czy to dobry sen,
czy może ten, który jest zły,
podczas, gdy mamy taki piękny tutaj dzień,
który być może tracisz na sny.
A może po prostu w Twym śnie jest coś pięknego,
coś co Cię w pełni zadowala,
dopełnia szczęścia, z takiego dnia codziennego.
Mimo, że trudno uwierzyć,
by coś mogło w nim być nie idealnym,
podczas, gdy Ty, droga Esther,
jesteś, jakby tym światem nierealnym.

(lipiec 2013)


Dans la maison 2012 (U niej w domu), to inspiracja do tego filmu. A ja sama nigdy nawet przez chwilę nie miałam wątpliwości, że jeśli mam się z kimś związać to z mężczyzną; który zapewni bezpieczeństwo rodzinie, stanie się dobrym, wiernym, kochającym mężem i pomagającym w wychowaniu dobrym ojcem dla moich dzieci.

Cała bajka życia nie bardzo mi wyszła, ale wiem; że wiersz, który... cóż. Leżałby w sumie w szufladzie? Pewnie tak. Ale, że znajomi na studiach powiedzieli; że ze mnie humanistka (choć studiowałam zupełnie coś innego), mimo; że ostatnia z polonistek uniżyła wszystkie moje prace z 4 na 2 i 3; a i matura poszła mi tak, jak mi życzyła i ledwo zdałam na ok 40% z kluczami, pod które zupełnie nie umiałam się dopasować. To inna inszość. 
Ten wiersz powstał już długo po tym, jak byłam na tej uczelni; co owy znajomy mi tak powiedział. Zresztą nie wiem, czy sam; jak sięgam pamięcią synem humanistki nie był... Na pewno za to był pierwszym kolegą na studiach, co mnie odprowadzał z imprezy. Aby, koleżanka nie wracała sama towarzyszył mi w autobusie. Tak ustalili z kolegami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz