poniedziałek, 11 listopada 2013

Les Misérables: Rewolucja francuska, a polskie odzyskanie niepodległości

Gdy blask zmienia światło w mrok,
nigdy nie poddawaj się,
mimo, że wokół taki ludzi tłok.
Trzymaj oburącz w dłoniach broń,
choćby nią była tylko wiara,
tylko wiara w lepsze jutro,
nie da Ci się jej od tak odebrać.
Ona jest w Tobie, Twoje ja,
Twoja wolność.
Więc trzymaj mocno oburącz broń,
choćby nią była tylko wiara,
z którą stąpać masz po ziemi.
twardo niczym stąpa słoń,
w największym nawet bólu trwać.
Kiedyś nadejdzie jutro,
jasność zaświeci,
drzwi się otworzą, zobaczysz światło,
światło wolności,
wolności na której będziesz mógł rozwinąć skrzydła,
unieść się wysoko ponad mury, ponad te kajdany,
które trzymały Cię przez tyle lat,
to będzie nowy, tak, lepszy świat.
Koniec ze zniewagą, koniec z fałszem,
z tymi co w ryzach wolność innych trzymali,
koniec z bliskimi, co życie w walce oddawali.
Kiedyś nadejdzie jutro,
ręka Pańska pomoże Nam,
zobaczysz światło,
to będzie znak,
że Twój wróg padł tam.
Odrzucisz broń, odrzucisz węzły co ręce krępowały,
zaśpiewasz pełną piersią o wolności,
wolności swojego kraju,
który znękany był, te wszystkie obelgi, co trwały.
Wszystkie zarzuty, by tylko zniszczyć,
to co żyło w Tobie,
Twoje człowieczeństwo, Twoja wiara, Twoja ojczyzna,
kraj, gdzie się urodziłeś, gdzie wolno żyli tylko
dawni przodkowie, a Tobie tego nie dano,
Wszystkie rany znikną, zagoją się,
ciężkie rany wreszcie zostaną doleczone,
trudne przypadki do końca tu dopatrzone,
Twoje człowieczeństwo, Twoja wiara, Twoja ojczyzna,
wreszcie będą mogły dobrze w tym świecie żyć,
minie czas walki, tylko zabawą będzie się bić.
A na świecie zapanuje pokój, zapanuje wolność,
o którą walczyłeś, w głębi serca, 
dopóki nie zebrałeś ludzi, dopóki atak nie został odparty,
gdyż wiara w głębi serc zawsze trwale  żyje, jak osioł uparty.
Trzymaj, więc oburącz w dłoniach broń,
choćby nią była tylko wiara,
tylko wiara w lepsze jutro,
bo ono już nadchodzi, już jest,
żałość wchłonięta wtem w szczęścia toń.
Bo nadejdzie jutro, kiedy staniesz obok brata,
brat obok siostry, i zaśpiewasz pełną piersią,
o tym jak powiewa flaga, powiewa Twoja szata,
na wietrze, na wietrze na którym możesz rozwinąć skrzydła,
rozwinąć je tak, jak chcesz, w kraju wolności,
w kraju, o który walczyłeś do krwi, do kości.
Gdyż nadejdzie taki piękny jasny dzień,
gdy jawa wolności przestanie być sen.
Kiedyś nadejdzie jutro,
bądź gotów,
światło już świeci, to już czas,
Kiedyś nadejdzie jutro,
bądź gotów,
wywalcz ją razem tutaj wśród nas.
Kiedyś nadejdzie jutro,
a jutro może być pięknym dziś.
(listopad 2013)


Les Misérables: Rewolucja francuska, a polskie odzyskanie niepodległości


Wpis miał być dopiero jutro, patrząc na to ile komentarzy pojawiło się na weekendzie zmieniłam zdanie. Na zdanie wstawienia nowego wątku też miał wpływ dzisiejszy dzień. Zdanie zmieniłam o poranku, co chcę wstawić. Wzięłam pod uwagę, jaki dziś dzień - 11 listopada, czyli nasze odzyskanie wolności po 123 latach represji, a także to, że dosłownie na tygodniu z drugiego pokoju słyszałam odgłosy piosenek z "Nędzników"(Les Misérables, 2012). Nie wiem, czy oglądano film (w co wątpię, piosenki były jakoś za często i nie po kolei), czy jakiś program na ten temat (to bardziej możliwe). 

"Nędznicy", czyli z języka francuskiego "Les Misérables", to dzieło składające się z pięciu części. Nie czytałam, ale udało mi się znaleźć, że to powieść Wiktora Hugo, czyli autora między innymi "Katedry Marii Panny w Paryżu". Tytuł ten wielu z nas zna od dzieciństwa, bo to nic innego, jak "Dzwonnik z Notre Dame"(The Hunchback of Notre Dame, 1996). A taki, choć specjalnie zmieniony dla dzieci, znalazł się wśród filmów wytwórni Disney'a. Mimo to, z tym tytułem można się spotkać też pod postacią innego tłumaczenia "Kościół P. Marii w Paryżu" (Notre-Dame de Paris, 1831). Wracając jednak do samego "Les Misérables"...

Jak udało mi się znaleźć pojawia się w nim wątek rewolucji lutowej, która była we Francji. Rok 1848 stał się przyczyną wprowadzenia ustroju republikańskiego, tam, gdzie poprzednio występowała monarchia lipcowa. Rewolucja lutowa jest uważana za początek Wiosny Ludów.

Kolejno, więc należało zajrzeć do słowa Wiosna Ludów. Jak to przedstawia Wikipedia (więc sory jak gdzieś nie jest coś poprawnie, bo historykiem nie jestem), Wiosna Ludów stanowiła serię ludowych zrywów rewolucyjnych oraz narodowych, które były w Europie w latach 1848 – 1849. Jak się okazuje wyróżnić można trzy główne nurty "Wiosny Ludów", a więc:

społeczny – stworzony dla tych, co chcą lepiej żyć, w lepszych warunkach niż dotychczas
ustrojowy – stworzony dla tych, co chcą mieć prawo do rządzenia w państwie
narodowy – stworzony dla tych, co chcą niepodległości, wolności i uznania w danym kraju

Wiosna Ludów cieszyła się tak dużą popularnością, że objęła niemal całą Europę. Do Wiosny Ludów nie doszło na wyspach brytyjskich (tj. Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii), a także w Imperium Rosyjskim. Wyjątek stanowił Półwysep Iberyjski, gdzie doszło tylko do wystąpień chłopskich.
Odbywające się w jednym kraju ruchy rewolucyjne oddziaływały na inne narody. A informacje o wystąpieniach rozchodziły się, tak szybko, że z czasem prowadziły do kolejnych powstań. Stąd pojawia się pojęci rewolucji europejskiej. Zwłaszcza, że wielu aktywnych działaczy, którzy uczestniczyli w Wiośnie Ludów prowadziło swoje działania na terenie różnych krajów i utrzymując kontakt z przedstawicielami innych państw.

Wiosna Ludów doprowadziła do wielu zmian, na terenie różnych krajów.

Począwszy od hasła, które przejęły po rewolucji francuskiej inne kraje w Europie: „Wolność – równość – braterstwo”.
Poprzez dopuszczenie klasy robotniczej do polityki w danym państwie. Walczącej o „republikę socjalną” oraz „sprawiedliwość społeczną”.
Poprzez wzrost znaczenia zamożnych ludzi w państwie (burżuazja) po zmianach w Europie. Co przyczyniło się też do ich obaw przed mniej zamożnymi, którzy chcieli również dojść do władzy politycznej.
Poprzez zlikwidowanie pańszczyzny na terenie większości krajów, ponieważ wyjątkiem była Rosja.
Poprzez rządy konstytucyjne, które  pojawiały się po kolei w różnych państwach Europy. Dzięki czemu narody walczące zdobyły doświadczenie w walce o wolność, własne prawa, czy dopuszczenie do rządów w polityce danego kraju. Wikipedia, mówi też coś o tym, że dzięki wprowadzaniu rządów konstytucyjnych zaczął się rozluźniać gorset „Świętego Przymierza”(jednak o tym już doczytajcie proszę, gdzie indziej).

11 listopada Narodowe Święto Niepodległości


Najważniejsze jest to, że Narodowe Święto Niepodległości, które obchodzimy 11 listopada. Jest tak podobne. W sumie historia każdego państwa walczącego jest na swój sposób do siebie podobna. Ale to nasze święto, naszej ojczyzny. Kraju, w którym się urodziła większość z nas, i tu wychowała. Stąd w to 
POLSKIE ŚWIĘTO, które obchodzimy dla upamiętnienia rocznicy odzyskania po 123 latach, wolności. Wolności przez Naród Polski, który mógł wreszcie żyć w niepodległym państwie. Wolności po aż trzech rozbiorach, które sprawiły, że Polska zniknęła na te 123 lata z mapy Europy. Rozbiorach dokonanych przez takie kraje, jak Rosja, Prusy i Austria. Narodowe Święto Niepodległości powstało w 1918 roku, bo to rok odzyskania przez Polskę niepodległości. Kolejne losy naszej ojczyzny sprawiły, że II RP ustanowiła to święto formalnie świętem państwowym w 1937. W latach 1939-1989 (wyłącznie), święto 11 listopada zostało zniesione z powodu targających Europą kolejnych mało sprawiedliwych rządów (tak, pamiętna data 1945 - Upadek Hitlera, ale nie tylko on tu namieszał). Ważne, że w 1989 roku Narodowe Święto Niepodległości do nas wróciło, i oby wolność trwała wiecznie :)


piątek, 8 listopada 2013

Closer - Kinomaniak

"Ludzie, którzy oddali swoje życie za innych..." (Natalie Portman, Jude Law, "Bliżej", 2004)

"Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie" (Łk 10,30-37)

Są tacy ludzie na ziemi,
co z racji zawodu swe życie swe narażają,
policjanci, strażacy, komandosi wojenni,
swoją pracą na nogi obecny świat stawiają.
Lub próbują przynajmniej,
bo czasem się zdarza, że ratują kogoś Ci,
którzy robią często mniej.
Anioły dzisiejszych czasów,
anioły, co pomagają,
wyciągną dzieci z pożaru,
lecz sami opuszczają,
ten świat na skutek
ich ratowania.
Ojcowie, bądź matki, co na drodze się zjawili,
chronili dzieci, ale nie zawsze to sami przeżyli.
Bądź przypadkowi bohaterowie,
co po prostu byli w odpowiednim miejscu i czasie,
chłopiec łowiący tonącego, a sam uniesiony nurtem,
nurtem rzeki, który przeszukano potem na całej trasie,
lecz go już nie znaleziono.
Życie wtedy dla jednych darem,
dla drugich nie wygląda tak, 
jak dawniej ładnie, zielono.
(listopad 2013)
Źródło obrazka: www.gildia.pl

Closer - Kinomaniak

Jakiś czas temu pewien mężczyzna powiedział, że "Ci co giną za innych, potem zostają aniołami". Nie wiem na ile to prawda, ja sama jakoś chyba o tym nie słyszałam. Choć możliwe, że z czasem mi umknęło. W sumie są rzeczy, których jak się nie powtarza, co jakiś czas to umykają. Coś innego niż, jak tabliczka mnożenia, do której się wraca przez całe życie, co jakiś czas. W filmie "Bliżej" (Closer, 2004) ukazane jest miejsce, gdzie są tabliczki na których widnieją imiona tych, którzy oddali życie za innych. W początku filmu zjawia się w tym miejscu dwoje ludzi - striptizerka Alice (Natalie Portman) i pisarz Dan (Jude Law). Pod koniec, jak się okazuje adaptacji sztuki Patricka  Marbera (dowiedziałam się, że to nie sam scenariusz Patrick Marber'a, ale też sztuka pisząc dopiero ten post), mężczyzna zjawia się tam sam i widzi wśród tabliczek jeszcze jedną.
Chciałam przy okazji zrobić podwójną dedykację odnośnie tego wiersza. Po pierwsze oratorowi, którym w tym roku w okresie lato-jesień (jakoś tak), miał przemówienie o aniołach (jeśli w ogóle to czyta). Drugą dedykację chciałam przeznaczyć dla jednej z kilku obecnie dość bliskich mi osób, która powiedziała niedawno mniej więcej słowa z cytatu.

Posta znaleźć można także, dzięki wyrażeniom:
Patrick Marber
Jude Law movies
Natalie Portman movie

***
~galeria bloga sam-barks i Agnieszka, powiedziałabym inaczej. Pamiętają, ale na początku. Pamięta, ale często bardziej krąg bliskich jej osób niż reszta. Ci, co pamiętają długo po odejściu takich osób, a nie są z nimi związani tym bardziej cenni. Bo przyszłe pokolenia, by się w ogóle o nich nie dowiedziały. Stąd może i takie filmy są na swój sposób ciężkie, ale niosą historie. Historie, która mogłaby zostać całkowicie zapomniana. A tak uwiecznił go ekran, czy jak w filmie ją (Alice) m.in. również książka. Jeśli nie zdjęcie, bo bohaterka właśnie filmu "Bliżej"(Closer) grana przez Julię Roberts fotografowała na co dzień.
~słodka idiotka, i nawzajem :)
~Crazy Mustang, gdyby nie Kinomaniak, pewnie i ja nie.
~ Amy, ja komentarze uważam za wasze odczucia na temat tego, co piszę. Na temat tego, co piszemy, bo pisze też coś wielu z Was, odwiedzających tego bloga. Stąd miejsce na komentarze, jest jak najbardziej pod postem. A wyznaczone przez niektórych miejsce oddzielne na takowe wpisy, mam nadzieję jest mile traktowane przez wyszukiwarki. I nie uznają części takich stron za nie ważne, tylko z tego powodu, że ktoś je nazwał od śmieci. To moje zdanie na ten temat.
~ Aleksandra Gniazdowska, zdążyłam zauważyć:) Zawsze staram się zostawiając Wam powiadomienia wstawiać pod pseudonimem ten adres, także statąd myślę prosta droga :)

Finding Neverland - Time
Jagoda, rozumiem, że chciałaś przekazać formę zachwytu. Bardzo dziękuję. Pamiętam, jak jedna z bliskich mi osób opowiadała o pierwszym obejrzeniu filmu "Titanic". Oglądała go w kinie, a jej ustna recenzja zawierała słowa, własnie o tym, że ludzie słuchając staruszki mieli otwarte usta. Co do weny, to... myślę,że skoro ostatnio zawarłaś coś, co mi się skojarzyło z jakimś wątkiem. To może dla odmiany wpisz coś z dnia. Nieraz przechodzimy obok wielu różnych rzeczy. Pies biega wesoło po trawniku, a obok stoi jego Pani w długim płaszczu. Wiatr podnosi liście do góry, gdyż wieje tak silnie. Akurat to myślę, nie za bardzo pasuje akurat do całego opowiadania, ale może tu właśnie warto zajrzeć. Nieznani, a jednak znani. Na swój szczególny sposób, na ten jeden opis.

~ gabriel, każdego coś potrafi czasem zatrzymać; ważne, by potem iść dalej :) O zdjęciu Vanessy i Zac'u, opowiedziałam się jednak pod Twoim postem, więc nie będę się tu powtarzać:)

czwartek, 7 listopada 2013

Finding Neverland - Time

"- Mr Barrie.
- Mrs Snow.
- Thank you. That was quite the nicest evening I've ever spent in the theater.
- Very kind of you to say. Thank you. Where's Mr Snow this evening?
- Oh. I'm afraid he's left us. And he would so have loved this evening. The pirates and the lndians. He was really just a boy himself, you know. To the very end.
- I'm terribly sorry. How are you doing?
- I'm doing well enough now, thank you. I suppose it's all the work of the ticking crocodile, isn't it? Time is chasing after all of us. Isn't that right?
- That's right, Mrs Snow."

 (Finding Neverland, 2004, Fox Searchlight Pictures, Monolith Films)
(Scenariusz: David Magee
Na podstawie: Allan Knee, The Man Who Was Peter Pan (art)
Napisy en: opensubtitles.us)
Pod drzewem stoi dzban,
kapie woda z drzewa,
Napełnia się dzban,
woda się wylewa.
Czarne chmurki mkną po niebie,
słoneczko zakryły,
deszczykiem pola pokryły.
Wiewiórka orzech w łapkach trzyma,
w dziupli siedzi korników cała rodzina.
Listki na wietrze powiewają,
czarne chmurki słonko zakrywają.
Osa lata panience koło nosa,
chłopiec słucha śpiewy kosa.
Szum wodospadu słychać w dali,
zamek w środku lasu się wali.
Mały kwiatuszek płacze,
powtarza sobie ja uschnę
i Cię więcej nie zobaczę.
Tak płynie czas,
nie ma początku
i nie ma końca;
patrzy na ciągłe zachody i wschody
słońca...
(2004)
Timepiece (zegarek) - obrazek stąd

Finding Neverland - Time


Było trochę historii, teraz trochę chemii, a może fizyki. Ponieważ miało być coś na szybko postanowiłam skorzystać ze starszych wierszy. Zaraz wracam do przybliżania treści dalszych cytatów, które zebrano razem w jednym ze wcześniejszych postów. Koncentrując się na filmie Finding Neverland (Marzyciel) na podstawie opowieści J.M. Barrie'ego przyszedł mi do głowy pomysł na napisanie czegoś o czasie. Mimo, że czas jest ogromnie trudny do opisania. Jak to ktoś kiedyś powiedział "przecieka przez palce". Stąd już nie crocodile (krokodyl) o którym wspomniała staruszka stał się bohaterem wiersza, a woda. Uznałam, że mimo, że to dopasowanie to ten wiersz będzie pasował do całości. Gdyż mimo, że woda ma jeden ze stanów skupienia, kiedy występuje jako ciało stałe - lód; także jest nieuchwytna. Zarówno w postaci ciekłej, jak i stanie gazowym woda umyka przez palce. Dokładnie tak samo, jak czas. Nawet, gdy spróbujemy coś zmrozić, to tylko ta rzecz przetrwa czas, ale otoczenie dookoła będzie nadal w ruchu. Zatrzymanie, więc w ten sposób czasu jest pojęciem względnym. Za to Eileen Essell (jako Pani Snow) i  Johnny Depp (jako James Barrie) pięknie odegrali swoje role podczas rozmowy o czasie, który sam w sobie jest zagadką.

Jak mogłeś znalazłeś tego posta ?

  • Pani Snow
***
~Janek Nzi, Señor, skoro już ja mam robić za Señoritę. Tak jak czas płynie, tak i pamięć do niektórych rzeczy zanika. Tutaj pewnie także, z czym kojarzy mi się 2004 rok nie mam pojęcia. Obecnie z filmami, które przytoczyłam w poście na koniec listopada. No i pewnie ze spacerami z psem, bo to rok tak odległy, że podejrzewam, że wtedy jeszcze miałam je okazje widzieć częściej niż obecnie.

środa, 6 listopada 2013

The Notebook (Pamiętnik) - Kinomaniak

"Nasza miłość może wszystko..." (Gena Rowlands, James Garner, "Pamiętnik" (Notebook), 2004)
(scenariusz: Jan Sardi, Jeremy Leven,

na podstawie: Nicholas Sparks, "Notebook" (book))

- Stałeś obok, cały czas,
nie byłeś chwilą,
krótką przygodą na lato,
które odmieniło tak nas.
Sygnalizacja świetlna oglądana
z pozycji poziomej,
nie mówiłam o tym jeszcze nikomu,
ciemne zakątki odwiedzane w domu,
zanim go kupiłeś,
a teraz kolejna szansa nam dana.
By pamiętać o sobie,
teraz na starość, gdy Ty jesteś przy mnie,
ja obok przy Tobie.
- Jak długo to jeszcze potrwa?
- Nie, wiem kochanie,
Wiem za to jedno, że kocham,
każde od nowa z Tobą spotkanie.
- Bo, jak widać uczucie wszystko może,
odrodzić się choć tylko przez wspomnienia potrafi,
w końcu po kolejnych dniach w to samo miejsca trafi.
(listopad 2013)

The Notebook - Kinomaniak

Notebook (Pamiętnik)
- młodzi Allie (Rachel McAdams) i Noah Calhoun (Ryan Gosling)


Czasem nie pamiętamy o niektórych rzeczach w wyniku stresu, czasem jesteśmy za bardzo zalatani lub inne. Przychodzi jednak taki wiek, kiedy pamięć zaczyna być już nie ta, co poprzednio. Czasem też bywa, że takiej starości towarzyszy też choroba. Choroba opisana podobno w 1906 roku (o ile Wikipedia ma rację, bo to różnie bywa) została mianowana otępieniem starczym, albo wprost chorobą Alzheimera (od nazwiska obywatela Niemiec Aloisa Alzheimera). Głównie zapadają na nią osoby powyżej 65. roku życia, a im głębsze stadium choroby, tym trudniej jest im odbierać występującą dookoła rzeczywistość.


Jakiś czas temu widziałam plakat? Tak chyba to był plakat. Nie reklama na ekranie komputera, nie w TV, a chyba właśnie plakat. Albo wiszący, albo jako grafika w gazecie. Podejrzewam, że jednak to drugie. Był to film "Nie zapomnij mnie" (Vergiss mein nicht) z 2012 roku, który obecnie trafił do polskich kin. I nagle światełko, jak u pomysłowego Dobromiła piłka. Gdzieś już to słyszałam. No tak, "Pamiętnik"(Notebook). A, że wkrótce złożyło się z tymi cytatami z "Kinomaniak TV", to stwierdziłam pisząc powyższy wiersz, że warto obie rzeczy połączyć. Mimo, że sam film nadał im znaczenie, ale jednak jeszcze bardziej móc je podkreślić. Mam nadzieję, że wiersz je oddaje. I dziękuję za dotychczasowe i nowe komentarze, czy refleksje.
Kadr z filmu Notebook (Pamiętnik) - Allie Calhoun (Gena Rowlands) i Duke (James Garner)

Zobacz też:


***



~Janek Nzi, urocze :)
~słodka idiotka, z kopyta spróbuję dorzucić kolejny ;]
~Roxanne Clouster, zazdrość w odróżnieniu od zadości może być motywacją do nowej inspiracji, której Tobie, jak i innym twórcom życzę.
~Alex, "A tak pytała o ten wiersz na życzenie, bo ostatnio szaleję za serialem "Dawno dawno temu"." Przez to zjedznie "m" wyszedł Ci jeszcze bardziej ciekawy wpis, zobaczę, zerknę w wolnej chwili. Skoro mówisz, że to serial, może uda mi się coś wyciągnąć choć z jednego odcinka. Oraz cieszę się, że mogę być dla niektórych porankiem, który rozświetla te chłodne i słotne teraz dni. Dzięki.
~Bartłomiej Kapustka, muzyka jak najbardziej też w filmie "Pamiętnik" znaleźli też i taki pomysł na wątek...
~Ewa, może tomik sam się wyda. Za mnie. Heh, czasami się zdarza, że jak o czymś myślimy i to zostawimy,
to nagle samo się spełnia. Może, akurat będę miała tego trafa:)
~galeria bloga sam-barks, bardzo ładne podejście. Nawet mam chyba gdzieś dość stary wiersz na ten temat, ale nie pora na niego obecnie. Jednakże zanotuję w głowie, by się zastanowić nad dedykacją wtedy dla Ciebie, bo myślę, że będzie odpowiedni...

poniedziałek, 4 listopada 2013

Finding Neverland - Kinomaniak

"Naprawdę wierzyłem, że to będzie trwało wiecznie..." (Johnny Deep, Kate Winslet, "Marzyciel" (Finding Neverland)  2004)

W świecie, gdzie kobieta bezmężna z dziećmi zostaje,
powinien się zjawić moment, gdy ktoś do niej przystaje;
jednak, gdy innego mężczyznę się przy niej widzi,
trudno, żeby inny przyszedł, choć za plecami szydzi.
Ponieważ mężczyzna, który spędza czas z chłopcami,
jest żonatym mężczyzną, a to nie wypada chwilami,
przedługimi chwilami, przebywać z dziećmi wdowy,
bo zamęt przez to w społeczeństwie jakże gotowy.
Lecz jeśli mimo tego całego zamieszania,
ona się cieszy, z przyjaźni czy oddania;
i nawet choroba jej tego nie psuje,
znaczy, że jednak to ją ot, raduje.
Raduje ją to, mimo iż to po przejściach kobieta,
bo wielu krewnych odeszło, w tym ojciec jej dzieci,
po jej tanie zdrowia widać, że i jej czas już leci,
a niejeden chłopiec pokazuje w sobie już faceta.
Takiego, co pomoże, takiego, co obroni,
takiego, co ochroni słowem, gdy zajdzie potrzeba,
takiego, co dumnym z niego być można, nawet trzeba.
I takiego mężczyzny, którego nie chce okłamywać,
stąd dowiedzieć się prawdy o swej chorobie nie chce,
by potem nie móc jej przed wszystkimi ukrywać.
Pytanie, co lepsze, żyć z ciężarem, czy dać się leczyć, 
lecz prawdy nie znać, przez co choć depresja człowieka omija,
Pytanie, co lepsze, żyć z ciężarem, czy dać się leczyć,
gdy choroba jest ciężka, a w końcu może i całunem ją poowija.
Nieraz śmiech leczy, nieraz radość życie niesie,
lecz inna medycyna w tym, czy tamtym czasu okresie;
sprawia, że różnie się akcja dana sytuuje,
a życie nie zawsze na tronie w niej króluje.
Jednak lepsza prawda, cenniejszą, jak widać od wszystkiego,
dla każdej istoty, dla wszystkich, nie tylko dla jednego.
I całe wtedy zdrowia udawanie,
może przynieść ulgę, gdy...
przyjdzie jej na rozstanie.
(listopad 2013)
 Kadr z filmu "Marzyciel" (2004)
Kadr z filmu "Sissi - losy cesarzowej"(1957)

Finding Neverland - Kinomaniak

Tak jak wspomniałam omówione teraz zostanie kilka z wątków wspomnianych w poprzednim poście, a zapamiętanych z programu "Kinomaniak". Trochę zmieniona kolejność, ale mam nadzieję, że to niczemu nie przeszkodzi w ich czytaniu, bo każdy stanowi odrębną całość. Przechodząc do sedna.
Gdy zjawiła się koncepcja pisania tego wiersza, skojarzyłam pewien fakt. Tym razem, więc jak najbardziej trochę edukacyjnie, bo to fakt historyczny. Otóż Sir James Matthew Barrie (1860-1937) był jednym z szkockich pisarzy, którzy zaistnieli. On sam był autorem książki "Piotruś Pan"(Peter Pan lub Peter Pan and Wendy) i to wątki z tej powieści przeplatają się z innymi filmie "Marzyciel"(Finding Neverland), w którym w głównych rolach obsadzono:

  • Johnny Depp'a (James Barrie)
  • Kate Winslet (Sylvia Llewelyn Davies)

Tak, jak w wierszu pozwoliłam sobie wspomnieć jest tam polemika prawdy i kłamstwa, jeśli chodzi o chorobę. Chorobę, która jest nieznana. Nie wiem, jakim trafem ten kaszel (bo grana przez Kate Winslet, Sylvia kaszlała w czasie choroby), skojarzyłam z wątkiem z jednego z historycznych filmów. Z filmem, w którym była to choroba płuc, ale i zakończenie było inne. "Sissi - losy cesarzowej" (Sissi - Schicksalsjahre einer Kaiserin) z 1957 roku, gdzie w rolach obsadzeni zostali m.in. 

  • Romy Schneider (Sissi lub Elżbieta Bawarska)
  • Karlheinz Böhm (Franciszek Józef)
  • Magda Schneider (Księżna Ludovika)

Film powstał na podstawie faktów, a Sissi (1837-1898) chorowała w którymś momencie na płuca. Chorowała na tyle, że zalecono zmianę klimatu. Stąd urodzona w bawarskim Possenhofen (Niemcy), a następnie mieszkająca w pałacu w Schönbrunn na terenie Wiednia cesarzowa musiała udać się na Maderę. Przebywając w innym klimacie, ale bez bliskich wcale nie dochodziła do zdrowia. Do choroby doszła depresja, i ... tu nastąpił moment, kiedy na wyspie pojawiła się jej matka - Księżna Ludovika. Zachęcona do spacerów Sissi, nie tyle zaczęła się lepiej czuć, co zaskoczyła Franciszka Józefa listem, że jedzie na Korfu. Wkrótce wyzdrowiała. 

Posta znajdziesz także wpisując:
Finding Neverland film
Sir James Matthew Barrie
Sissi - Schicksalsjahre einer Kaiserin

*** 

~Janek Nzi, miłe:)
~@CzarnyKapturek, rozumiem, że cię nie ma w pewnych dniach. Chyba nawet pisałaś o tym, gdzieś wśród swoich odpowiedzi, już nie pamiętam, czy pisząc u siebie, czy u mnie. Co do rymów, tylko Ci, co się na nich znają potrafią je określić, ja piszę, nie wiem czy odróżniłabym parzysty rym od gramatycznego. W sumie tą pierwszą nazwę, gdzieś słyszałam, tą o której wspomniałaś chyba słyszę pierwszy raz. Albo po prostu takiego pojęcia nie pamiętam. I po trzecie, jeśli chodzi o komentarze pod wierszami, to tak wyszło, że stanowią element całości postu. Dobrze słyszeć, że współgrają ze sobą...
~galeria bloga sam-barks, myślę, że z tą kolejnością rzeczy opisywanych w wierszach mam różnie; jednakże takie, gdzie najpierw jest opis, a potem docieranie do człowieka też istnieją.
Vampire Diaries: NONONO
~ Janek Nzi, "umiesz serca leczyć", to miłe, choć z panią doktor nie mam za wiele wspólnego.
~ Alex, jeśli masz jakiś pomysł wal śmiało, coś się wymyśli, a jeszcze napiszę, że to z dedykacją:)
~ słodka idiotka, "OGÓLNY STAN EUFORII", będę chyba musiała zacząć zwracać uwagę, co piszę, bo mi polecicie w powietrze ;], a nie słyszałam o samoczytającym się blogu...
~ Anonimowy, cieszące, gdy na święta się łączymy. Choćby tylko w inspiracjach twórczych.
~ Wszyscy, dziękuję serdecznie za komentarze, ciepłe słowa oraz refleksje. A także serdecznie dziękuję tym, którzy przyłączyli się do grona osób, odstawiających komputer choć na ten jeden dzień.

czwartek, 31 października 2013

Dzień Wszystkich Świętych - Kinomaniak

Jutro jest szczególny dzień,
dzień w którym przypominamy sobie naszych bliskich,
Braci i siostry, którym być może nie było dane
doczekać tego dnia razem z nami,
Mimo, że czasem młodsze, a nie starsze, zabrane,
nie stoi już przed naszymi oczami.
Matek lub ojców, opiekunów, którzy się starali,
byśmy wyszli na ludzi, a czasem się o nas bali;
I mimo, że nie zawsze to po naszej myśli było,
zawsze w głębi serca chcieli, by lepiej się żyło,
ich pociechom, niż im samym, gdyż to świat się zmienia,
i nie każdy kto dziś jest, chce przystać do pokolenia,
które nowostkami technologicznymi żyje,
czasami nimi obłożone od nóg po szyję.
Dziadków i babć, mam naszych ojców i mam,
których być może mieliśmy sposobność jeszcze widzieć,
jako dzieci, jeśli nadal przy nas teraz nie stoją,
i mogą, jak to by zabrzmiało po staremu coś powidzieć.
Jutro jest szczególny dzień,
dzień w którym przypominamy sobie naszych bliskich,
znajomych, koleżanki kolegów, którzy nie doczekali,
nie doczekali tych kolejnych świąt, w których zapalamy,
zapalamy znicze, na grobach. Ale będą obok nas stali;

również byli mężowie, żony, Ci, których tak pamiętamy.
Stąd tak, jak przychodzimy w odwiedziny
i do znajomych z szacunkiem się odnosimy,
wyłączamy komputer, by się skoncentrować na rozmowie z nimi,
wyłączamy telewizor, by nie zakłócał rozmów dźwiękami swymi.
Tak spróbujmy wyłączyć nowostki technologiczne tego dnia,
wiem, że to nie łatwe, bo każdego do nich jakże tak gna;
ale zróbmy to dla nich, spędźmy go z nimi,
spędźmy ten oto dzień z naszymi bliskimi.

(październik 2013)

Grave candle (Znicz)

Wszystkich Świętych, czyli...

All Saints Day - Kinomaniak


Przy okazji chciałam przytoczyć kilka fragmentów, które będą najprawdopodobniej (być może nie wszystkie) motywem przewodnim na najbliższe dni. Ukazane w programie "Kinomaniak", którego dawno już nie miałam okazji oglądać, ale wspominam po dziś dzień. Szczególne podziękowanie, dla pana Artura Pietrasa (jeżeli w ogóle jakimś trafem kiedyś spojrzy na ten wpis), za to, że dodawał duszy całemu programowi swoją postacią. W sumie grunt to dobry prowadzący, a wtedy oratorium chętnie słuchają. W programie z dnia 30 października 2005 roku przytoczono fragmenty filmów poświęconych... no właśnie. Tym bliskim, którzy odchodzili. Dniu Wszystkich Świętych (All Saints Day). Stąd też pozwolę sobie przytoczyć tytuły poniżej:

Kinomaniak TV


"Ludzie, którzy oddali swoje życie za innych..." (Natalie Portman, Jude Law, "Bliżej", 2004)
"Ze śmiercią nie można się oswoić" ("Raj")
"On był chory, a ja nie miałam na leki..." ("Pitbull", 2005)
"Naprawdę wierzyłem, że to będzie trwało wiecznie..." (Johnny DeepKate Winslet, "Marzyciel", 2004)
"Będę musiała walczyć o śmierć..." ("Za wszelką cenę", 2004)
"Daj nam wiarę, byśmy mogli patrzeć na śmierć..." ("Gloss")
"Przestałem marzyć, jak człowiek przestaje marzyć umiera" (Tomasz Kot, "Skazany na bluesa", 2005)
"Jeśli jest życie po śmierci..." ("W stronę morza", 2004)
"Każdemu śmierć sądzona..." ("Opowieść kuchenna")
"Jeszcze dokończysz swój obrazek..." (Krystyna Feldman, "Mój Nikifor", 2004)
"Nasza miłość może wszystko..." (Gena RowlandsJames Garner, "Pamiętnik", 2004)

Do niektórych z tych wątków filmowych powstały wiersze:



Ten post znalazłeś m.in. po słowie:
  • mały znicz (little grave candle)
  • filmy
  • filmy dzień Wszystkich Świętych
  • verses

środa, 30 października 2013

Vampire Diaries: NONONO

"Go ahead, go away low, but here I can do no harm
Go ahead, go away low in my honey lovin' arms
Go ahead, go away low, where I can do no wrong
Got you around my finger like a lonely lovers charm"

(Lykke Li "Get Some",  2x19 Vampire Diaries Soundtrack)
"Cause it's your heart, it's alive
It's pumping blood"
(NONONOPumpin Blood”, 5x01 Vampire Diaries Soundtrack)
Zamknąłeś mnie w swoim domu,
myślałeś, że nie wyjdę,
że się nie zabawię,
a ja zrobię Ci na przekór;
Włączę muzykę na full,
złagodzę izolacji ból,
i nie powiem tu tego nikomu.
To jest moje życie,
twój dom,
po kanapie poskaczę,
niech materac popuszcza sprężyny,
poduszkami porzucam,
niech uniesie się trochę pierzyny.
Pióra ku górze,
wywalę flakon na stole,
wyrwę Twe róże,
rządzić sobą nie pozwolę.
To jest moje życie,
twój dom,
Wyciągnę z barku wina butelki,
i tak, jak widać
zrobiłeś z niej użytek niewielki.
Zabawię się, zabawię sama,
nie potrzebuję wolności,
nie potrzebuję wychodzić,
odczuwać strachu, złości.
To jest moje życie,
twój dom,
wal się, ja sobie poszaleje,
a słońce niech na dworze grzeje.
Żałuj, ja sobie tu poszaleje...
(październik 2013)
Rebekah Mikaelson (Claire Holt) i Matt Donovan (Zach Roerig)
 - połączone dwa kadry z filmu The Vampire Diaries 5x01, Katherine Petrova (Nina Dobrev) 2x19

Vampire Diaries: NONONO


Z racji tego, jak mile został przyjęty poprzedni wpis postanowiłam jeszcze raz teraz skoncentrować się na wątku z "TheVampire Diaries" (Pamiętniki Wampirów). Mała zmyłka, bo piosenka za każdym razem, jak leciała w radiu kojarzyła mi się z serialem o wampirach, ale z zupełnie innym odcinkiem. 

Gdy chciałam wpisać już notkę, jak zwykle zajrzałam do różnych źródeł, by przygotować coś na wzór źródła inspiracji. Takiego, by nie było mniej pomyłek w nazwach choćby i co? Okazało się, że ten fragment to zupełnie inna piosenka. To Lykke Li  wykonuje piosenkę "Get Some", gdy Katherine Pierce (Nina Dobrev)  zostaje uwięziona przez Klaus'a w jego mieszkaniu (The Vampire Diaries, season 2 episode 19, "I Know What You Did Last Summer"). 

Natomiast piosenka, którą z tym momentem kojarzyłam leci obecnie bardzo często w radiu. I pewnie to było dodatkową przyczyną tego, że zdecydowałam się zaprezentować Wam wiersz powiązany z "Pamiętnikami Wampirów" drugi raz teraz pod rząd. Piosenka NONONO  "Pumpin Blood” pojawia się na początku sezonu 5 w odcinku 01 "The Vampire Diaries", tytułowanym "Klaus", a motyw filmowy jej towarzyszący dotyczy Rebekah Mikaelson (Claire Holt) i Matt Donovan (Zach Roerig).

***
~ Janek Nzi, dzięki. Już mi się zdarzyło nawet pisać inspirację muzyką gitarzysty, bo jak zaczął grać tak słuchałam, ale w końcu długopis sam zaczął pisać ;] Poza tym widzę, że ja tworzę, a Wy wraz ze mną.
~ galeria bloga sam-barks, ja skojarzyłam Rebekah i Matt'a, Ty Caroline i Klaus'a, jak widać skojarzenia potrafią być różne:)
~ Jagoda, dzięki zajrzę do Ciebie :)

Vampire Diaries: Echo
~ Jagoda, dzięki za ciepłe słowa:)
~ Roxane, bo Bozia się obrazi, delikatniej może ze słowami, ktoś wymyślił takie ciekawe przykazanie ,mimo to dzięki:)
~ Janek Nzi, zgadza się. Cierpią Ci, którzy w końcu się dowiadują, że muszą się z kimś rozstać. Z kimś kogo być może już nigdy nie zobaczą. Dzięki też, że wierszem, miły wiersz wśród wierszy, gdy się zjawia, być może inspiracja, inną na świat wstawia.
~ Daris, mój ostatni zapis korekty w modyfikowanym pliku jest z 18:56, pierwszy zaś z 21. Pliku oddzielnym niż blog, pliku w którym zapisałam ten wiersz. Musiał, więc powstać gdzieś w tym przełomie czasowym nie pytaj, jak długo go pisałam, bo czasem to trwa chwilę, a czasem piszę od ręki, a zanim zapiszę ostateczną godzinę jeszcze moment minie:)
~ dobry-przystanek.bloog.pl, dzięki to miłe - "Twój bloog spełnia funkcje edukacyjna", ktoś jeszcze tak uważa??
 ~ Misiaczek, cieszę się :)

Harry Potter and the Goblet of Fire: Girls
~ Iris, wyprzedziłaś trochę opisywany wątek, ale fakt, coś w tym jest:)
(na razie tak na szybko, potem to poprawię, bo zalatana jestem dziś od poranka, kolejny wpis będzie koło południa, góra wieczór, i ważne jest dla mnie by każdy do niego zajrzał jeszcze dziś, więc umówmy się, że góra 17 się tu zjawi, dzięki :) )

wtorek, 29 października 2013

Vampire Diaries: Echo

Ten dzień miał być zwyczajny,
dźwięk tramwaju o poranku,
ludzie lekko odginający się w tył zanim ruszy,
tory do następnego przystanku.
I nagle echo, echo, zabrzmiało,
i nagle echo, echo, coś mu dało.
Przypomniałam sobie Ciebie,
i to, że nie ma szans odwrotu,
Decyzje, które podjęto za nas,
decyzje, na które wpływ nasz do walka,
trzeba by wziąć się za siebie,
sprawiając o tyle więcej kłopotu,
każdemu, każdemu co zajmie czas.
Przypomniałam sobie, że niektóre rodzaje walki,
nie przynoszą zwycięstwa,
a jedynie określają to ile mieliśmy w niej sił,
jak bardzo zacięty był ten, co z nią tak żył.
I nagle echo, echo, jeszcze raz zabrzmiało,
moje serce drgnęło, lecz stabilnie drgało.
Nie mieć możliwości zobaczyć Cię jeszcze raz,
wiedzieć, że głosu pewnie też nie usłyszę,
z tym lekkim drganiem dźwięku w powietrzu,
z tym lekkim drganiem, co dekorowało ciszę.
Nie mieć możliwości oprzeć znów pleców o Twój bark,
bądź Twe ramiona,
nie czuć ciepła, bezpieczeństwa, które czułam dawniej,
w Ciebie wtulona.
Jak echo, echo, które rozpływa się w końcu wśród cząsteczek,
wśród cząsteczek powietrza,
Jak echo, echo, które brzmiało, gdy Damon - ten wampireczek,
rozmawiał uśmiechnięty w pokoju z Eleną.
I czekał aż się przyzna, aż się przyzna, że za nim tęskni,
jakby to wtedy miało jakieś znaczenie,
jakby wtedy towarzyszące im otoczenie,
miało choć trochę pomóc, pomóc jego uczuciu do niej samej.
Miało sprawić, że może zmieniła zdanie,
bądź by tylko pamiętała, na długo pamiętała,
o tym uczuciu z tej chwili, gdy wstanie,
i będzie kolejny dzień swój nieopodal spędzała.
(październik 2013)
(Inspiracja: J.Walker, Echo (The Vampire Diaries Soundtrack, season 3 episode 02))
Damon Salvatore (Ian Somerhalder) and Elena Gilbert (Nina Dobrev)

Vampire Diaries: Echo


Pop pierwsze to chciałam Wam wszystkim podziękować za docenianie tego, co piszę. Dziś ktoś właśnie zrównał mnie do niemal naturalnej rzeczy. W pewnym stopniu to rani twórcę, gdy słyszy, że jest jak inni, nie wnosi niczego od siebie. Pocieszacie, więc mnie ogromnie, gdy słyszę słowa o talencie. Miło być choć w jednej rzeczy potencjalnie dobrym :) Przechodząc jednak do wątku, powiem, że powstał od tak. Pewnie byłby zupełnie inny, ale naszło mnie na tą piosenkę. Właśnie dzisiaj, mimo, że słuchana już tyle razy. "Echo" z "Pamiętników Wampirów", które może nie świeci na tyle popularnością w radiu, co inne piosenki też pochodzące z niego, a puszczane, co jakiś czas. W pewnym sensie powiem Wam, że to zdumiewające. Każda sztuka, każdy człowiek, który ogląda Vampire Diaries jest o ten rok lub dwa do przodu z muzyką. Zauważcie, piosenki obecne teraz w radiu trzy czy nawet cztery pochodzą z Pamiętników Wampirów. Te trzy czy cztery tylko z czwartego sezonu. Pomijając inne i to, że "Hello" Martin Solveig & Dragonette  brzmiące jakiś czas temu przeczęsto w radiu,a teraz już mniej było piosenką z trzeciego sezonu Vampire Diaries. Chyba, więc każdy wielbiciel wampirów może się poczuć w pewnym sensie wyjątkowy :)

Post zawiera wątki:
  • The Vampire Diaries 3x02
  • J. Walker

poniedziałek, 28 października 2013

Harry Potter and the Goblet of Fire: Girls

"Why do they have to travel in packs?
How are you supposed to get one on their own to ask them?
Blimey, Harry. You've slayed dragons. If you can't get a date, who can?
I think I'd take the dragon right now."
(Harry Potter and the Goblet of Fire, 2005)
(Scenariusz: Steve Kloves
Na podstawie: J.K. RowlingHarry Potter and the Goblet of Fire (book)
Napisy en: napisy.info

"Dlaczego one muszą chodzić stadami? Nie ma, jak z nią pogadać"
(Harry Potter and the Goblet of Fire Dubbing PL, 2005)

Zaczęło się od pewnej paczki, co niezgrabnie na stole wylądowała,
zaczęło się od pewnej paczki, z góry, co przed chłopcem tu stała.
Duże pudło, na co mu ono, poczty nie zamawiał, więc o co chodzi,
To rodzeństwa? Ale adresowane do niego, sprawdzi, co mu szkodzi.
Otwiera, a tam brązowe odcienie,
otwiera, a tam coś jak ubranie,
przecież nie dla niego,
Siostra zamawiałaś coś?
Rozumiem, że zimne są jesienie,
ale żeby nosić takie rzeczy, jakoś mi się nie widzi.
Nie widzieć, może się Tobie, i kto teraz się wstydzi.
O co Ci chodzi? Przecież nie dla mnie ta kiecka.
Patrzcie, dostał sukienkę, nie wiesz, że bal,
że bal jest nieodłącznym tu rytuałem od dziecka.
Nie gadaj, nie rób żartów sobie.
No cóż gadam prawdę, nie wierzysz, to wierz sobie.
Choć teraz będzie jeszcze lepsze zadanie,
najpierw lekcje tańca, potem zapraszanie.
Kogo zapraszanie? No jak to, dziewczyn.
Koleś nie załamuj mnie, proszę,
Tak, ja też lepiej te smoki znoszę.
Niż to zapraszanie, za tymi babami bieganie.
I "Dlaczego one wszystkie muszą chodzić stadami",
o wiele było by łatwiej, gdybyś byli gdzieś sami.
Wtedy zaprosić taką to pestka nie wielka,
taki tyci problem, drobiazg, mała kropelka.
(październik 2013)

Harry Potter and the Goblet of Fire (Harry Potter i Czara Ognia)

Harry Potter and the Goblet of Fire: Girls


Jak, więc widać powyżej fragment o którym wspominałam wcześniej pochodzi z... samego Harry'ego Potter'a. Właśnie ten wątek przyszedł mi do głowy, gdy pisałam o Madame Audel z filmu "Chocolat"(Czekolada). Jakby nie było dość często pojawiała się ze znajomymi sobie paniami. I również wtedy widział ją m. in. Guillaume Bierot. Więc moment, gdy trzeba było znaleźć odpowiednią partnerkę na bal, a dziewczyny chodziły stadami, wydał mi się niezwykle interesujący, ale i bardzo pasujący. A mimo, że po zamku Hogwart krążyły zarówno znane uczennice, widziane podczas lat już spędzonych w szkole Magii, to zadanie znalezienia pary na bal przez Harry'ego Potterr'a (Daniel Radcliffe), wcale nie było łatwym. Mimo także, że po Hogwarcie chodziły również nowe koleżanki, które przybyły prosto z Francji na Turniej Trójmagiczny. Ron Weasley (Rupert Grint) również miał z tym zadaniem dość duży problem, a co dla niektórych było najbardziej zaskakującym, od ręki poradził sobie z nim Neville Longbottom (Matthew Lewis), który w kolejnych częściach serii książek "Harry Potter" zaczyna odgrywać coraz większą rolę.

***

~ sam-barks & ~Jagoda Gdy kobieta nie ma z kim iść na bal, mimo, że u boku stoją dwaj najbliżsi koledzy i ze zdumieniem stwierdzają przed samym balem, ze można, by ją zaprosić. Ona jest już zajęta. A oni mogli jedynie chodzić i czepiać się, że stada dziewczyn na horyzoncie, ale zaprosić nie ma której jak :)
~ dosia123, odpowiedź na Twoim blogu, a i część jej tu nadmienię, wątki z Wampirami, również te urocze na versemovie.blog.pl, czyli poprzedniej wersji tego bloga (logo po prawej), ale w przyszłości pewnie i tu się coś zjawi :)
~ Daris, no problemo jesteś na liście powiadamiającej:)
~ Aleksandra Gniazdowska, każde czary, byle w umiarze są dobre. Gdyż za czar można uznać uczucie zakochania, może też nim być dla niektórych cud, ale także i powab innej osoby. Są różne czary i różni czarodzieje, tak jak różne wiary i różne religie, ale w gruncie rzeczy jest to jedno i to samo pod różnymi postaciami :)



czwartek, 24 października 2013

Up: Old man and dreams come true

Miłość wielką i wierną być och jakże potrafi,
mimo, że nie każdemu się od razu taka trafi,
Tych dwoje się znało bardzo długi czas,
potem się pobrali i mijał im sobie wraz.
Ona pierwsza odeszła, zostawiając go ze swoim marzeniem,
i wtedy zjawił się mały kadet, na początku będąc strapieniem.
Ale,gdy domek z balonikami uleciał do góry,
a chłopiec utknął razem z nim, obok chmury,
po przygodach kilku, co im się przydarzyły,
w starszym panu trochę uczucia się zmieniły.
A mając marzenie żony do spełnienia,
działał ile tchu do jego dokończenia.
Piękną taka miłość, gdy po śmierci nadal trwa,
piękne takie uczucie, które cel jeszcze da,
by zrobić coś jeszcze, nie tylko pożegnać drugiego,
by zrobić coś jeszcze, dla ukochanej, czy ukochanego.
Lecz, gdyby chłopiec się nie zjawił,
a staruszek się nie przekonał z czasem do niego,
czy marzenie uległo, by spełnieniu?
Myślę, że to już kwestia scenarzysty, to rola jego.
(październik 2013)

Źródło obrazków: www.gildia.pl
Up (Odlot)

Up: Old man and dreams come true


Powiem od razu, że nie przepadam jakoś za tym filmem. Mimo, że ma piękny przekaz, piękną treść, jakoś, gdybym miała wybierać filmy, pominęłabym pewnie czołówkę. Pytanie, więc zadacie, co on tu robi?

Co spowodowało, że postanowiłam napisać coś
właśnie o tej produkcji Disney'a i Pixar

Są aż dwa powody. Pisząc wątek, który ukazał się dopiero, co nagle przypomniał mi się ten film. Niezwykły film. Film "Odlot" (Up, 2009), na podstawie jak udało mi się znaleźć materiałów do scenariusza i historii zapisanych przez Bob'a Peterson'a i Pete' Docter'a może mi nie przypadł do gustu. Jednak podobał się bardzo jednej z bardzo bliskich mi osób. I właśnie tej osobie poświęcam ten wiersz. Pamiętam do dziś, jak kiedyś chyba w akcji wielkiej nawet złości powiedziała ta osoba dlaczego ten film jest szczególny. I powiem Wam, że według mnie ten wiersz, który napisałam bardzo nawiązuje do słów niniejszej osoby. Jednak, to tylko ta osoba może stwierdzić. Ja mogę tylko zaznaczyć, że takie zdarzenie miało miejsce. Mam nadzieję, że za taki opis sytuacji się nie obrazi, ale ja ją tak pamiętam.

Mam też dla Was niespodziankę. Jest to fragment słów z jednego filmu, który skojarzył mi się pisząc ten i poprzedni wątek. Choć chyba bardziej ten, który wspomniałam jako pierwszy. Wiersz będzie o młodszym pokoleniu, a cytat dialogowy przytaczam z głowy, by nie było tak łatwo wyszukać. Jeśli uda Wam się zgadnąć jeszcze przed weekend'em to zjawi się w pt popołudniem. Jeśli nie, to poczekam do poniedziałku. Cytat mniej więcej brzmi: "Dlaczego one muszą chodzić parami?"

Ten post znalazłeś m.in. po słowie:

  • Old man and dreams come true
  • Wiersz movies
  • Stary mężczyzna
***
Chocolat: Old pair 22.10.13

~ Jagoda, miłe słyszeć, że jestem ciekawsza niż ekonomia i prawo, choć i one nam są w życiu czasem potrzebne mimo, że, gdy się uczy niektórych rzeczy wydaje się, że to nie ma sensu.
~ aniqa11, hmm... u mnie słońce było za oknem w tym momencie, gdy czytałam Twój wpis. Także życzę takiego samego słońca, jak u mnie za oknem tamtego dnia :)
~ Crazy Mustang i Invisible, na piosenkę Demi Lovato trafiłam przypadkiem. Akurat w dobrym momencie  wpadła na moją tablicę na facebook'u. Nie chce mi się zaglądać po profilach każdego artysty, bądź filmu, który mam w sekcji lubię to. Jednak cenna jest tablica i odpowiedni moment. Docelowo słucham jej tylko czasami. Choćby tak'a piosenka z "Camp Rock". Albo nawet kilka, wtedy jej więcej słucham.
~ Wszyscy, dziękuję. Zaskakujecie mnie. Im dalsza notka, tym widzę coraz to ciekawsze odpowiedzi. To bardzo cieszy:)


wtorek, 22 października 2013

Chocolat: Old pair (Czekolada: Starsza para)

"VIANNE: Would you care to buy... something special for your lady friend?
- Lady friend?
VIANNE: The lovely woman your dog was so fond of.
- Oh.
VIANNE: Her favorite is chocolate seashells.
- That's my guess.
- Oh, no. I mustn't.
- Madame Audel is in mourning for her husband.
- Oh, I’m sorry. When did he pass away?
- The war. German grenade.
- Hmm. Well, it's been fifteen years since the war, so...
- Not that war.
- Monsieur Audel was killed on January 12, 1917. It was quite a blow to Madame Audel.
- Apparently so"
(Chocolat, 2000, Miramax Films)
(Scenariusz: Zach Helm
Na podstawie: Joanne Harris, Chocolat (book)
Napisy en: napisy.info)

Chciałabym kiedyś się dowiedzieć,
czy gdybym się nie zjawiła,
gdybym nie podała mu wtedy tych czekoladek,
w ogóle byliby razem,
zauważyliby, że ta wojna już dawno minęła,
a ona przez to wolną była.
Mężowi po służbie wojskowej nie przyszło do niej wrócić,
przez co jej świat, się przewrócił, o co tu się kłócić.
On spacerując z psem, ona z koleżankami,
tyle razy się mijali, za dnia, porankami,
może też w innych porach, mijając siebie,
zerkając ukradkiem, jak ja teraz na Ciebie.
(październik 2013)
Kadr z filmu Chocolat (Czekolada)

Chocolat: Old pair


Wstawiając tego posta myślałam, że wspomnę kilka słów na temat filmu, może obsady, czy historii, ale na początek muszę wrzucić coś jeszcze, coś mi niezwykle przypasowało. Słuchałam tej piosenki Demi Lovato dziś po raz pierwszy - Nightingale. I uznałam, że niezwykle tu pasuje, a także do wątku który pojawi się w najbliższym czasie. Czasem przychodzi taki czas, że zależy nam na rzeczach prostych. Z nimi radośni, a bez nich żyjący spokojnie lub rozdarci. Tym piękniejsze jest uczucie jest, które umie przetrwać siłę czasu, lub zjawia się, gdy myślimy, że już wszystko za nami. Jak w piosence Wojciecha Gąssowskiego, "(...)Za nami już jest. Co przed nami, przed nami...". Nie bez powodu teraz o nim wspominając, bo Demi, jako osoba młoda śpiewała na pewno w innym kontekście swoją piosenkę Nightingale.
Myślę, że po takim wstępie mogę przejść do filmu. Tym razem chciałam się skoncentrować nie na wątku młodych Juliette Binoche (Vianne Rocher) i Johnny'ego Depp'a (Roux). Mimo, że w cytacie przytoczone są jej słowa z filmu "Chocolat"(Czekolada). Nie na Carrie-Anne Moss, która po sukcesie pierwszej części filmu "Matrix"(1999) Wachowskich przed jego kontynuacjami zaszyła się w roli Caroline Claimont z wymienionego w tytule filmu. Nie gwiazdy starszego formatu, którą jest Judi Dench odgrywająca w filmie "Czekolada" rolę Armande Voizin. Kontrowersyjna jak zawsze, ale czyż z tego jej nie zna choć jedna osoba, która widziała z nią także choćby jeden ze współczesnych filmów "Nine"(2009) czy "Skyfall"(2012)? Mimo takiego ogromu ról chciała się skoncentrować na czymś prostym, niezwykle prostym. Wątku odegranym przez Leslie Caron (Madame Audel) i John'a Wood'a (Guillaume Bierot). Uczucia nie znającego wieku, które może nas spotkać nawet na późnej jesieni życia.


Ten post zawiera wątki:
  • Madame Audel
  • Vianne Rocher Chocolate
  • Old pair (starsza para)
***

Czekolada: Starsza para

***

Dark Shadows: White Lady 21.10.2013
~ Crazy Mustang, tak miło jest zwiedzić zamek, a gdy coś nam się szczególnie spodoba, wyobrazić sobie na chwilę, że moglibyśmy mieć tak sami ;) Jednak nie ta epoka. Mimo, że w niektórych Państwach wszystko jest nadal możliwe:)
~ słodka idiotka, nie rozumiem celu. Jednakże, jak najbardziej możesz wejść na mojego bloga w szkole i pokazać ze dwa wiersze, jeśli nie narobisz sobie tym zamieszania na lekcji. Nauczyciele są różni... Co do udostępniania, poza linkiem bądź krótkim cytatem, wolę by jednak one pozostały na blogu. Problem z udostępnianiem czegokolwiek osobom pod pseudonimem, osobom, których nie znamy, tkwi w tym, że tak naprawdę każdy mógłby sobie kopiować pół sieci i roznosić dalej pod różnymi pseudonimami, bądź jednym pseudonimem. Przykładowo, jeśli gdziekolwiek widać, że komentarz u was na blogach umieściła perelka, to chciałam zauważyć, że ten pseudonim konta na Google + nie posiada, a jednak ostatnio znalazłam kogoś kto pod nim występuje. Więc to nazwa spod mail'a, ale konto + może mieć ktoś inny. Postąpisz, jak uznasz za stosowne :)
~ @CzarnyKapturek, jak już zdążyłam Ci napisać na blogu nastąpiła mała pomyłka, popatrzyłam nie na tą stronę, i jakoś ilość wpisów mi się w oczach skurczyła. Co do pytania: Czy "Historia Georgini- nawiązuje do jakiegoś konkretnego miejsca, czy to bardziej efekt popuszczenia wodzy fantazji?" Powiem tak, po pierwsze pisałam go dość dawno, co widać po dacie. Po drugie z tego co pamiętam to inspiracją raczej był spacer lasem okalającym jezioro. Wtedy pewnie z czworonogami, a może bez. W miarę możliwości mijamy to miejsce do dziś. Zamku tam nie ma, więc ten raczej był fantazją.
~aniqa11, ciekawe stwierdzenie. Mroczny akurat się trafił wątek:) "Mroczne cienie" mimo, że w gruncie rzeczy w filmie są jakieś fragmenty, co i uśmiechnąć się można. Teraz będzie trochę inny kontekst wierszy. 
Choćby, jak ten powyżej
~Anonimowy, szczerze myślę, że akurat w kwestii wierszy to nie czas, a chęci. Powiem, że mi się czasami zdarzało pisać w bardzo dziwnych momentach i na bardzo dziwne sposoby. Od kartek, skrawków papieru po paragony itd. Nieraz jak mnie naszło pisałam z palca na kompie. Po prostu był ten moment, człowiek czekał na coś, w sumie może nawet się nudził, więc znalazł sobie czasem zajęcie:) Grunt to wychwycić takie chwile, reszta staje się, jak drobiazg.
~Iris, widzę Cię tu od niedawna, stąd jestem winna napisać, Tobie i innym nowym czytelnikom, że to znajomi z czasem powtarzając bym publikowała nakłonili mnie nieznacznie do tego, że wiersze są na blogu, a nie gdzie indziej. Pomysł publikacji wydawał mi się na tyle na początku trudny, że za papier i druk trzeba ponieść koszty, które nie zawsze się zwracają. To, że istnieje taka forma jak publikacja w sieci niejako je ocalił. Choć również w pewnym stopniu naraził, zarówno na opinie, jeśli się trafi na ostrych krytyków. Jak i osoby, które nie widzą czasem napisu "Prawa autorskie", stąd staram się je choć podpinać pod oba Verse movie, by choć Ci co czytają, mieli ich świadomość (The Mortal Instruments City of Bones: In the garden)
~Mil@, na razie po drodze przygotowałam coś innego, jednakże przemyślę. Bo chyba nawet coś mi już przyszło do głowy. Wprawdzie to chyba komedia romantyczna, ale polemizuje z zagadkowością czasu. Ciekawe, czy ktoś zgadnie jaki film mam na myśli zanim go opublikuję? (Pytam o tytuł komedii, jakby co)
~Jagoda, Latino się zgodzę, a nasze znów duplikaty tylko zmienione. Naprawdę nie mam nic do Jakuba Wesołowskiego, ani samej Walach, ani owczarka niemieckiego, ale to Rexa uważam za prim. Nawet jak przyjdzie mi trafić teraz na powtórkowy odcinek to częściej zajrzę jednak do Wiednia.

Mroczne Cienie: Biała Dama


Georgina, naprawdę piękna i zgrabna dziewczyna.
Miała białego kompana,
lecz nie od wieczora do rana,
I nie od rana do wieczora,
choć pewnie
odpowiadałaby jej taka pora.
Miała go przez prawie 24 godziny,
jak nikogo z rodziny;
A jednak czuła się samotna,
potrzebna
jej była przyjaźń stukrotna.
Mimo wieku starszego,
nie miała nikogo takiego,
I chyba właśnie tego szukała,
gdy nocami po swym zamku wędrowała.
Bo cóż biały gołąbek mógł jej dać,
jak tylko przy niej trwać, i trwać...
Więc nie dziwcie się moi drodzy,
że pewnej ciemnej nocy;
Gdy chłopca głos usłyszała,
zarumieniła się cała.
On nie rzekł słowa,
ona głosu z siebie nie wydała;
A jednak więź między nimi jakaś zaistniała,
znalazła się druga połowa.
Już mieli razem żyć,
jedno przy drugim być,
Gdy się okazało,
że to spotkanie pierwszym
i ostatnim być miało.
Gdyż następnego dnia,
zniknęła dziewczyna;
co się zwała Georgina.
Minęło parę lat,
zmienił się świat;
On założył rodzinę,
lecz pamiętał ów dziewczynę.
A, gdy nadszedł kres jego życia,
można przyznać się bez bicia;
Jego dusza uleciała,
na wybrzeże koło zamku zawędrowała.
Zobaczyła go dziewczyna,
co się zwała Georgina;
odtąd razem wędrowali,
w wieczory zimne się przytulali.
I żyli ponad czasem,
spacerując wybrzeżem i lasem;
swoją parę znalazł też gołąbek biały,
I razem za ów parą oba latały.
(październik 2005)
Źródło obrazka: www.film.gildia.pl
Dark Shadows (Mroczne cienie, 2012)

Dark Shadows: White Lady

Wiersz jest dość stary, co widać po dacie. Prowadząc jednak tego bloga nauczyłam się niektóre wątki wiązać z filmami z których nie pochodzą, a jednak do nich bardzo na swój sposób pasują. "Mroczne cienie" (Dark Shadows), bo taki jest tytuł filmu  z  Johnny'm Depp (Barnabas Collins) i Bella Heathcote (Victoria Winters / Josette duPres). Historia wierszem na tyle polemizująca z filmem, na ile w miasteczkach położonych blisko każdego zamku (nawet tych polskich zamków), tworzy się legendy, opowieści, mity. Białe Damy krążące po korytarzach, nie zawsze tak szczęśliwie żyjące, jak te, które chodzą po zamku Hogwart ukazanym w sadze filmów i książek "Harry Potter" na podstawie J. K. Rowling.

Post dotyczy wątków:


***
Siła wyższa: Walka na modlitwę, modlitwa na zgodę? 19.10.13
~ Jagoda, jeśli to tak zabrzmiało to sorka, to było jak najbardziej na plus, ale komentarz na Twoim
  blogu dokładniejszy, więc przeczytaj:)
~ Ren, hmm... na pozytywnie mroczne, nie za bardzo. Raczej pozytywne, bo zaskakujące
~ Danielciax, dzięki, to miłe :) To kontynuacja, jak już pewnie przeczytałaś. Więcej jest
obecnie na: versemovie.blog.pl
~ Jagoda, brak jak brak seriali tego typu. Powiedziałabym, że raczej aż tak wciągających. Być może obecnie się robi seriale na tzw. jedno kopyto, być może co innego, ale tamte miały swój czar. Choć ja na przykład miałam wybrane i dość często, jeśli obsada składała się z konkretnych osób, to wiedziałam, że serial będzie dobry. I jak się okazywało rzeczywiście mi potem pasował. Z czasem trochę mi się pozmieniały typy, bo parę takich seriali obejrzałam pierwszy raz jako powtórki, ale to były wyjątki, albo po prostu musiałam do tych drugich dorosnąć:)
~ Ruda, ok. Moje progi są zawsze otwarte:) Więcej, jak sama prosiłaś odpowiedzi jest na Twoim blogu
~ Bartek, powiem AdSense, i myślę, że wszystko będzie jasne :)